Pod koniec lutego prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie wniosek w sprawie powołania Adama Glapińskiego na drugą kadencję na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Od tygodni nie został on jednak poddany pod głosowanie. Możliwe, że Zjednoczona Prawica wciąż nie ma pewności, że w Sejmie znajdzie się większość do poparcia kandydatury.
Do sprawy odniósł się Paweł Kukiz. Na antenie radiowej Jedynki złożył jednoznaczną deklarację. Podkreślił, że poprze kandydaturę obecnego szefa NBP. - Ja osobiście tak, natomiast co zrobią moi posłowie, nie wiem, bo u nas jest pluralizm - stwierdzi.
Kukiz zastrzegł też, że wybór Adama Glapińskiego nie jest przesądzony. - To zależy też od sytuacji w obozie władzy. Bo gdyby ta sytuacja była klarowna, to już dawno prezes Glapiński byłby wybrany. To zależy od posłów Konfederacji, to zależy też od tego, czy któryś z członków Koalicji Obywatelskiej się nie pomyli - swierdził.
Głosy Pawła Kukiza i kilku jego posłów mogą okazać się języczkiem u wagi. I wbrew temu, co sugeruje sam lider mocno przetrzebionego już ruchu. Jak ustalił Jacek Gądek w obozie władzy możliwe, że kukizowcy ostatecznie kandydaturę poprą. - Bez nas Paweł nie zrealizuje żadnych swoich pomysłów programowych. Z nami to robi, a bez nas nie będzie miał się czym pochwalić - argumentuje jeden z polityków obozu władzy z dziennikarzem Gazeta.pl.
W mediach pojawiają się jednak doniesienia o innych nazwiskach. Radio ZET ustaliło, że prezydent Duda może wysunąć kandydaturę Marty Gajęckiej, obecnie członkini zarządu NBP, a w latach 2017-2020 doradczyni społecznej prezydenta.
Według części polityków i ekspertów Adam Glapiński odpowiada w jakimś stopniu za szalejącą inflację. - [Gdyby NBP komunikował, że inflacja po kryzysie pandemicznym będzie rosnąć] ludzie, obserwując podwyższoną inflację, widzieliby, że realizuje się scenariusz, który zapowiedział bank centralny i nie przerażałoby ich to. A kiedy widzą inflację, która rośnie, i rośnie, i rośnie, a bank centralny cały czas twierdzi, że ona będzie spadać, spadać i spadać, to mają świadomość, że coś się dzieje nie tak. To jest ten problem - mówił w rozmowie z Gazeta.pl dr Wojciech Paczos, ekonomista z Cardiff University.
Obecny szef banku centralnego jeszcze we wrześniu ubiegłego roku przekonywał, że podwyżki stóp procentowych nie są konieczne. - Ci, co zachęcają do podwyżki stóp, namawiają, żebyśmy mieli stagflację. Nie wiem, skąd się biorą takie pomysły. One są dopuszczalne na poziomie zwykłych ludzi, ale nie ludzi, którzy odbyli studia ekonomiczne. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto np. skończył SGH, mówił takie głupstwa. Krytykowanie wszystkiego w czambuł, to tylko może być brak rozumu albo zła wola - mówił.
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego inflacja w Polsce wynosi 11 proc.