W ciągu ostatnich tygodni pojawia się coraz więcej doniesień o kradzieżach popełnianych przez wojska rosyjskie. Żołnierze z armii W³adimira Putina mają się dopuszczać m.in. kradzieży sprzętu AGD, maszyn rolniczych, materiałów budowlanych, a nawet zboża.
CNN dowiedziało się, że łupem rosyjskiego wojska padł sprzęt z salonu Agrotek w Melitopolu. Maszyny te wyceniono na prawie 5 milionów dolarów. - Same kombajny są warte 300 tysięcy dolarów za sztukę - mówi stacji anonimowe źródło.
Aktualne informacje z kraju i ze świata na głównej stronie Gazeta.pl
Informator w rozmowie z CNN powiedział, że proces ten rozpoczął się od kradzieży dwóch kombajnów, traktora i siewnika. W ciągu następnych kilku tygodni skradziono wszystkie inne maszyny. Łącznie Rosjanie ukradli 27 maszyn rolniczych.
Jedna z ciężarówek, które zabrały sprzęt rolniczy, i która została sfotografowana przez mieszkańca Mariupola, miała namalowaną na boku białą literę "Z". Jak donosi świadek, wyglądała na ciężarówkę wojskową.
Część maszyn przetransportowano do pobliskich wsi, reszta jednak wyruszyła w długą drogą do Czeczenii. Jak relacjonuje CNN, zaawansowanie technologicznie maszyny są wyposażone w system GPS, co umożliwiało śledzenie ich podróży. Ostatecznie wytropiono je w wiosce Zachan Jurt w Czeczenii. Sprzęt ukradziony z Ukrainy, w tym kombajny zbożowe, mogą być także sterowane zdalnie.
- Kiedy Rosjanie zawieźli skradzione kombajny do Czeczenii, zdali sobie sprawę, że nie mogą ich nawet włączyć, ponieważ kombajny były zdalnie zablokowane - powiedział stacji CNN jeden z informatorów.
Jak donosi stacja, jeśli "nowym właścicielom" nie uda się obejść zabezpieczeń, maszyny najprawdopodobniej zostaną rozebrane na części.
Według innego źródła, na które powołuje się CNN, w Melitopolu Rosjanie kradną z silosów zboże. Region ten jest znany z tego, że produkuje setki tysięcy ton plonów rocznie. Według telewizji oferują oni lokalnym rolnikom udział w zyskach "od 50 proc. do 50 proc.". Jednak rolnicy pracujący na tych terenach nie są w stanie eksportować swoich produktów.
- Nie działają spichlerze, nie działają porty morskie - mówi jeden z informatorów. Rolnicy nie mają wyjścia, a Rosjanie po prostu wywożą zboże prosto na Krym.