Matura z języka polskiego tradycyjnie rozpoczęła maturalny maraton w 2022 roku. Potrwa on do 23 maja. Wyniki egzaminów zostaną ogłoszone 5 lipca br.
Właśnie matura z języka polskiego (na poziomie podstawowym) jest jednym z egzaminów, które maturzyści muszą zdać - tj. otrzymać przynajmniej 30 proc. punktów. Do niedawna było to o tyle prostsze, że można było liczyć na tzw. efekt miłosierdzia, zwany też efektem egzaminatora. Od zeszłego roku to już - niestety dla maturzystów - nie działa.
O co chodzi z efektem miłosierdzia? Wystarczy spojrzeć na rozkład wyników z egzaminu w 2020 r., aby to zauważyć. Niemal nikt nie otrzymał wówczas 29 proc, który uniemożliwiał zdanie egzaminu dojrzałości. Za to wynik 30 proc. (lub delikatnie więcej) - osiągnęło nienaturalnie dużo maturzystów.
Podobnie wyglądał wykres wyników z matury z języka polskiego we wcześniejszych latach. Był ironicznie nazywany "rozkładem maturalnym".
Od 2021 r. zjawisko zostało jednak wyraźnie ukrócone. Jak widać na rozkładzie wyników zeszłorocznych matur z języka polskiego na poziomie podstawowym, gigantycznej różnicy pomiędzy liczbą uczniów, którzy otrzymali 29 proc. oraz 30 proc., już nie było.
Wszystko wskazuje na to, że taki efekt przyniosło rozdzielenie egzaminu na osobne arkusze - na test i wypracowanie oceniane przez innych egzaminatorów. Wcześniej cała praca sprawdzana była przez jedną osobę. Miała ona więc większą możliwość "naciągnięcia" wyniku tzw. pracy granicznej (czy progowej). Szczególnie gdy pojawiały się w niej wątpliwości związane z przyznaniem lub nie tego kluczowego punktu.
Od 2021 r. egzaminator sprawdzający jedną część nie wie, jak maturzyście poszła druga. Nie ma więc pokusy, aby wspaniałomyślnie pomóc komuś prześlizgnąć się przez próg zdawalności i przyznać 30 proc.
Zjawisko "naciągania" wyników prac progowych był od lat znany resortowi zajmującemu się edukacją (obecnie to Ministerstwu Edukacji i Nauki).
Już w 2015 r. Instytut Badań Edukacyjnych opublikował duży raport na temat efektu miłosierdzia, a w 2019 r. w odpowiedzi na interpelację posłanki Magdaleny Błeńskiej, ówczesny wiceszef resortu Maciej Kopeć pokazał dokładne liczby obrazujące zjawisko w latach 2008-2018. Prac ocenionych na 29 proc. było wówczas po ok. kilkadziesiąt rocznie. Wyników o raptem 1 pp. wyższych było z kolei zawsze dziesiątki lub setki razy więcej.
Przy egzaminach maturalnych z innych przedmiotów efekt egzaminatora nie był widoczny lub występował w znacznie mniejszym stopniu (m.in. w przypadku matur z języka obcego). W ich przypadku bowiem większa część punktów jest przyznawana za zadania zamknięte, oceniane bez udziału egzaminatora (karty odpowiedzi są sczytywane elektronicznie).