59,47 dolarów za baryłkę - dokładnie tyle, jak wynika z najnowszych danych Lotosu, wyniosła w kwietniu tzw. modelowa marża rafineryjna spółki. To kolejny olbrzymi skok - jeszcze w marcu było to niespełna 40 dolarów, w lutym niecałych 7 dolarów, w styczniu niespełna 2 dolary. W 2021 r. co miesiąc było to ok. 1-4 dolary za wyjątkiem grudnia, gdy modelowa marża rafineryjna była wręcz ujemna (wyniosła ok. -2,5 dolara za baryłkę).
Ostatnie dane o dziennej marży rafineryjnej Lotosu - z 29 kwietnia - wskazują wartość blisko 69 dolarów za baryłkę.
Średnio w pierwszym kwartale modelowa marża rafineryjna Lotosu wyniosła ponad 17 dol. za baryłkę, co oznacza wzrost o 562 proc. rok do roku.
Niebawem poznamy podobne dane za kwiecień od drugiego polskiego giganta paliwowo-rafineryjnego - Orlenu. W marcu tzw. modelowa marża downstream wyniosła 36,2 dolara za baryłkę (wobec 9,8 dolarów w lutym), a modelowa marża rafineryjna podskoczyła o 300 proc. 10,8 dolarów za baryłkę (wobec 2,7 w lutym).
Od kiedy modelowe marże koncernów rafineryjnych (a także ceny paliw) pomknęły na rekordowe poziomy, wiele jest głosów polityków czy internautów o "chciwości" czy "rżnięciu na kasę". O "łupieniu polskich kierowców" mówił w środę Donald Tusk ("firmy energetyczne mają swoje złote żniwa w ostatnich kilku miesiącach. Nikt tak bardzo nie łupił polskiego kierowcy, jak Orlen czy prezes Obajtek").
Z kolei prezes Orlenu Daniel Obajtek czy to na Twitterze, czy w środowej rozmowie z Business Insider Polska, wskazywał, że modelowej marży nie powinno utożsamiać się z poziomem zysków koncernów. - Nie łupimy kierowców - mówił wprost. Wcześniej rzecznicy prasowi Lotosu czy Orlenu wyjaśniali, że modelowe marże są zbliżone do faktycznych wyłącznie w stabilnych warunkach rynkowych, a takich teraz nie mamy.
Prawdą jest, że modelowe marże nie są idealnym wskaźnikiem do oceny tego, co dzieje się w konkretnej spółce. Są to teoretyczne wskaźniki, ustalone na podstawie modelu przy konkretnych założeniach, które nie odpowiadają rzeczywistości (np. w zakresie udziału rosyjskiej ropy w przerobie, struktury przerobu na konkretne produkty, mocy wytwórczej rafinerii czy niektórych kosztów). To konkretny wzór z określonymi danymi "wsadowymi" pokazujący de facto różnicę między ceny ropy i paliw. Modelowe marże bardzo mocno rosną nie tylko w polskich koncernach, ale także zagranicznych rafineriach.
Z drugiej strony, nie można też tego wskaźnika z wyżej wymienionych powodów deprecjonować. Mimo że dalece niedoskonały w ocenie bieżącej sytuacji danej spółki, to jednak trochę jednak daje znać, jak się akurat w biznesie rafineryjnym wiedzie. A warunki rynkowe do jego prowadzenia są sprzyjające.
Miesiąc temu w rozmowie z agencją ISBNews główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski mówił, że "biznes naftowy jest biznesem cyklicznym, dlatego modelowa marża rafineryjna jest potrzebna, żeby wiedzieć, w jakiej fazie cyklu się znajdujemy". Wygląda na to, że jesteśmy w tej korzystnej fazie.
Marże modelowe wynikają z notowań i nie oddają idealnie tego, ile zarabia rafineria. Ale jednak mniej więcej dają kierunek i pokazują, czego spodziewać się po wynikach
- tłumaczył niedawno w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek z Polaris FIZ. Dodawał, że według niego biznes rafineryjny to obecnie niemalże "kura znosząca złote jaja", a kluczem jest olej napędowy.
Moce rafineryjne w Europie nie zaspokajają zapotrzebowania na olej napędowy. Musimy go importować. Około 40 proc. oleju napędowego trafiało do Europy z zewnątrz, z czego około połowa z Rosji. Tymczasem obecnie import z tego kierunku jest mocno ograniczony
- wyjaśniał ekspert. Jak zaznaczał, Orlen i Lotos działają na warunkach rynkowych i skoro mogą wyznaczać takie ceny paliw jak obecnie, to to robią (choć na to przedstawiciele spółek na pewno by odparli, że ceny w Polsce i tak należą do najniższych w UE).
Gdyby ceny w Polsce były zupełnie nierynkowe, to trafiłby do nas od razu olbrzymi transport oleju napędowego z innego kierunku. Ale to nie jest możliwe, bo nie ma skąd go zaimportować. Dlatego to tak dobre czasy dla rafinerii
- wskazywał Czopek i dodawał, że schodzenie biznesu rafineryjnego z marż byłoby obecnie działaniem nierynkowym, podyktowane musiałoby być wyłącznie decyzją polityczną.