Już w ubiegłych latach pojawiły się przecieki tematów maturalnych. Ich źródło lokowano na Podlasiu. CKE zapowiedziała nawet zawiadomienie policji, ale sprawa przycichła. W tym roku również pojawiają się doniesienia o możliwych przeciekach.
Już w środę rano, jeszcze przed egzaminami, pisaliśmy o tematach, które w Google Trends wyszukiwały się w nocy z 3 na 4 maja. Wówczas największą popularnością cieszyły się hasła dot. motywu cierpienia oraz trzeciej części "Dziadów". Twitterowy profil Matura 2022 poinformował, że dotarł do źródeł tych informacji i zdementował ich prawdziwość.
Prowadzące profil osoby się nie pomyliły. Wypracowanie nie dotyczyło cierpienia, "Dziadów" czy "Konrada". Tematy to "Czym dla człowieka jest tradycja", w którym trzeba było się powołać na "Pana Tadeusza" oraz "Kiedy relacja z drugim człowiekiem staje się źródłem szczęścia", gdzie punktem wyjścia były "Noce i dnie" Marii Dąbrowskiej.
Okazuje się jednak, że również hasło "tradycja pan tadeusz" wyszukiwało się w Google. Najwięcej osób wpisywało tę kombinację do wyszukiwarki około 7.20, półtorej godziny przed rozpoczęciem matury z polskiego.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Konto Matury 2022 otrzymywało dziesiątki informacji dot. tematów na maturze i wyszukiwań w Google. W tym informacje o haśle "tradycja pan tadeusz", które rosło głównie w województwie podlaskim.
Wyszukiwane w Google hasła nie są jeszcze dowodem na przecieki. Jak widać, spora część rzekomych przecieków okazała się fałszywa. Pojawienie się jednak wyszukiwarce w maturalny poranek hasła, które ostatecznie było temat matury, daje do myślenia.
Pytanie w tej sprawie otrzymał w RMF FM dr Marcin Smolik, szef CKE. Jak poinformował, z jego informacji wynika, że przecieku nie było.
Były oczywiście różnego rodzaju domysły, co mogło się tam pojawić. Sami też analizujemy Google Trends - o ile w ubiegłym roku pojawiały się pełne frazy z fragmentu wypracowania, co mogło wskazywać na to, że rzeczywiście gdzieś ktoś otworzył arkusz przed dozwolonym czasem, tak w tym roku pojawiały się tylko pewne hasła. Sprawdzamy i patrzymy, jak to wygląda
- mówił dr Smolik.
Dodał też, że CKE złożyło zawiadomienia na policję w związku z przeciekami z dwóch poprzednich lat. Wciąż jednak nie ma rozstrzygnięcia, a - jak tłumaczy dr Smolik - udowodnienie wycieku jest bardzo trudne, choć nie niemożliwe.