Pracownicy Kauflandu są w sporze zbiorowym z firmą. Domagają się podwyżek o 600 zł m.in. w związku z inflacją. Związkowcy piszą również o nierównym traktowaniu kobiet po urlopie macierzyńskim, których pensje są niższe o 200 zł. Nie przysługują im bowiem podwyżki przyznawane, gdy nie ma ich w pracy.
Ponadto związkowcy domagają się zwiększenia zatrudnienia i wdrożenia tymczasowych pracowników, którzy zastępowaliby osoby nieobecne, np. ze względu na chorobę. Jak zwracają uwagę, spółka zatrudnia 30 proc. mniej pracowników niż jeszcze kilka lat temu. Jednocześnie śrubowane są normy, w związku z czym "pracując w magazynie centralnym, żeby móc za swoje wynagrodzenie jakoś utrzymać rodzinę, trzeba wypracować 120, a nawet 150 proc. normy". Spółce wytknięto również, że Komisja Antymobbingowa istnieje w firmie tylko z nazwy.
W poniedziałek 16 maja Wolny Związek Zawodowy "Jedność Pracownicza" rozstawił pod siedzibą firmy Kaufland szare namioty. Kolor miasteczka ma symbolizować warunki zatrudnienia w firmie - tłumaczą związkowcy w rozmowie z Money.pl.
Powstanie tzw. szare miasteczko namiotowe, które ma symbolizować ciężką sytuację pracowników w marketach i centrach dystrybucyjnych. Liczymy na rozmowy z zarządem Kauflandu, bo jesteśmy w sporze zbiorowym. Jeżeli znajdziemy jakąś nić porozumienia i opracujemy plan wdrażania choćby części naszych postulatów, to przerwiemy manifestację. Jeżeli będzie opór, 'ściana', to nie wykluczamy jej przedłużenia
- wyjaśnia przewodniczący związku Wojciech Jendrusiak.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Manifestujący będą brali udział w proteście osiem godzin dziennie przez osiem dni. Dodają jednak, że opracowali system rotacyjny i w razie potrzeby protest może trwać kolejne tygodnie. Aż przekonają firmę, że warto podzielić się dużym zyskiem, którym co roku chwalą się w mediach, wyjaśnia Jendrusiak.
Kaufland poinformował Money.pl, że postulaty związkowców są poruszane na rozmowach między pracownikami a pracodawcą. Firma tłumaczy, że kobiety na macierzyńskim, wbrew temu co podają związkowcy, otrzymują pensje z uwzględnieniem podwyżek przyznanych, kiedy są na urlopie.
Firma dodaje, że pensje jej pracowników są jednymi z najwyższych w branży. W tym roku podwyżki miały wynieść 400 zł brutto, a wynagrodzenia sięgają 4,5 tys. zł brutto. Związkowcy odbijają piłeczkę i twierdzą, że aby otrzymać takie wynagrodzenie, należy spełnić szereg warunków. Ich zdaniem, na tyle mogą liczyć głównie mieszkańcy Warszawy, którzy nie ominęli pracy ze względu na chorobę.
Kaufland zaznacza też, że planuje potrzeby firmy i związaną z nimi liczbę pracowników z wyprzedzeniem i w określonych przypadkach zatrudnia pracowników w niepełnym wymiarze godzin.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.