Minister rolnictwa Ukrainy Mykoła Solski zaalarmował w tym tygodniu, że zapowiadany kryzys żywnościowy wynikający z rosyjskiej inwazji na Ukrainę może nastąpić już w lipcu. Ukraina jest bowiem jednym z największych eksporterów zbóż na świecie. Najbardziej zagrożone są kraje Afryki oraz państwa arabskie, ale skutki odczuwalne będą na całym świecie, w tym również w Polsce.
Henryk Kowalczyk uspokajał Polaków na antenie Polsat News, że bez względu na sytuację w Ukrainie Polsce nie grozi głód.
- Polska jest bezpieczna żywnościowo. Mamy dużą produkcję żywności, o czym świadczy, chociażby bardzo duży eksport. Eksportujemy żywność za prawie 40 mld dolarów. Spokojnie wyżywimy Polaków, spokojnie wyżywimy również uchodźców ukraińskich, ponad 2 mln. O to nie musimy się martwić - powiedział szef resortu rolnictwa w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Niestety Polska odczuje kryzys w inny sposób. Wpłynie on na ceny żywności. Minister rolnictwa powiedział, że nawet po tegorocznych żniwach ceny nie zaczną spadać. W optymistycznym wariancie można zakładać, że zatrzymają się na obecnym poziomie.
- Pierwszą przyczyną jest wzrost kosztów środków do produkcji. Wzrost cen gazu, wielokrotny wzrost cen nawozów, wobec tego nieunikniony był wzrost cen zboża, w tym pasz, i produktów pochodzenia zwierzęcego. Ta lawina ruszyła i ona powinna się ustabilizować - niestety na wyższym poziomie, bo już nie będzie tak taniego gazu, tak taniej ropy, a wobec tego nie będzie tanich nawozów, czyli już musimy się oswajać z takimi cenami - tłumaczył w Polsat News.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wicepremier przypominał na antenie o działaniach rządu, które mają ograniczać wpływ wyższych cen żywności na portfele Polaków - mówił o dopłatach do nawozów, produkcji trzody chlewnej, obniżce akcyzy na paliwo i wprowadzenie zerowego VATu na podstawową żywność. Pierwotnie te rozwiązania miały potrwać do końca lipca, ale wiele wskazuje na to, że mogą zostać przedłużone w związku z kolejną możliwą falą podwyżek.
- Nie chciałbym być prorokiem, ale raczej nie byłbym pewny, że w lipcu to jest koniec wszelkich podwyżek - przewidywał minister Kowalczyk.