Dzień Matki. Polki boją się, że nie połączą pracy i domu. Realia nie pomagają [WYKRES DNIA]

Dzień Mamy to świetny moment, by rzucić okiem w kilka ważnych statystyk obrazujących polskie mamy. W ciągu 20 lat wiek urodzenia pierwszego dziecka wzrósł o 4 lata, a współczynnik dzietności nie chce drgnąć. Wyzwań i problemów jest całe mnóstwo. Niemal 70 proc. mam boi się, że nie da rady dobrze łączyć opieki nad dzieckiem i pracy.

26 maja przypada Dzień Matki. Z tej okazji zerknęliśmy w kilka danych definiujących najnowszy stan demografii czy sytuację mam na rynku pracy.

1. Współczynnik dzietności bez dużych zmian

1,378 - tyle wyniósł w 2020 r. współczynnik dzietności w Polsce. Tyle dzieci przeciętnie urodzi kobieta w wieku rozrodczym. A będąc doskonale precyzyjnym, jak wyjaśnia GUS, współczynnik dzietności opisuje przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15-49 lat) przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną wśród kobiet w danym roku.

Tzw. zastępowalność pokoleń zapewnia wskaźnik ok. 2,10-2,15. Od wielu lat wskaźnik dla Polski waha się w granicach mniej więcej 1,3-1,45, ale wyżej podskoczyć nie może. Dlaczego? To oczywiście temat-rzeka, ale badania wskazują, że problemem nie jest chęć do posiadania dzieci, ale m.in. sytuacja mieszkaniowa, obawy o stabilność finansową czy strach przed utratą pracy. 

embed

Na polskie statystyki - nie tylko współczynnika dzietności, ale także ogólnie liczby urodzeń, kobiet w wieku rozrodczym itd. - spory wpływ ma też zapewne fala emigracji zarobkowej, szczególnie w pierwszych latach po wejściu Polski do UE i otwieraniu kolejnych rynków pracy.

Wiele wskazuje na to, że tam, gdzie Polki znalazły lepsze miejsce do życia, tam chętniej decydowały się na dzieci. Przykładowo, jak wynika z badań Barbary Janty, które opisuje portal totylkoteoria.pl, w 2011 roku Polki w Wielkiej Brytanii miały współczynnik dzietności na poziomie aż 2,13.

Z drugiej strony, choć polski współczynnik jest niski na tle UE, to jednak nie odbiega drastycznie od unijnej średniej (1,50 w 2020 r. według danych Eurostatu).

Zobacz wideo Ukraińskie matki apelują. "Czy wasze serce nie cierpi?"

Alanya (2010 r.)Wakacje 2022 w Turcji - jakie są zasady wjazdu? Niektórych obowiązują testy

2. Liczba kobiet w wieku rozrodczym spada

Żaden program nie spowoduje, że dziesięć kobiet urodzi więcej dzieci niż sto kobiet

- mówiła w Radiu Wnet w styczniu 2020 r. Barbara Socha, wiceministerka rodziny, pracy i polityki społecznej.

Była to odpowiedź na dane wskazujące, że mimo programu 500 plus liczba urodzeń w Polsce spada. W ostatnich 12 miesiącach, za które GUS podał już dane (od kwietnia 2021 r. do marca 2022 r. włącznie), w Polsce urodziło się 326,7 tys. dzieci. To najmniej przynajmniej od drugiej wojny światowej. Dla porównania, w 2020 r. urodziło się 355 tys. dzieci, w 2019 r. 375 tys., a w 2017. nawet ponad 400 tys.

Rzeczywiście - jak liczba urodzeń ma nie spadać, skoro współczynnik dzietności mniej więcej stoi w miejscu, a liczba kobiet w wieku rozrodczym spada? W 2020 r. mieliśmy w Polsce niespełna 8,9 mln kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat). To o blisko 650 tys. mniej niż przed dekadą i około milion mniej niż 15 lat temu.

embed

3. Polki rodzą coraz później, coraz rzadziej jako żony

To oczywiście żadna niespodzianka, ale są na to też twarde liczby z GUS. Kobiety rodzą dzieci w coraz późniejszym wieku.

Według danych GUS, już w 2017 r. przeciętny wiek kobiety rodzącej dziecko w Polsce przekroczył 30 lat i w 2020 r. wyniósł 30,6 roku. Dla porównania, jeszcze na początku XXI wieku było to niespełna 27 lat.

embed

Rośnie też oczywiście wiek, w którym kobieta w Polsce zostają mamami po raz pierwszy. W 2020 r. było to przeciętnie 28,7 roku, czyli o dwa lata więcej niż dekadę temu i o ponad cztery niż 20 lat temu. Co ciekawe, i tak dane Eurostatu wskazują, że Polki są jedną z europejskich nacji, które najszybciej decydują się na macierzyństwo.

embed

Co również nie jest niespodzianką, coraz większy odsetek dzieci rodzi się poza małżeństwami - głównie przez panny, dużo rzadziej wdowy czy kobiety rozwiedzione. W 2020 r. poza małżeństwem urodziło się 26,4 proc. dzieci wobec np. 20,6 proc. w 2010 r. i 12,1 proc. w 2000 r.

Zniszczone budynki w Bachmut w Ukrainie (24.05.2022 r.)Rosyjscy oligarchowie chcą uniknąć sankcji. Oferują wsparcie Ukrainie

  • Więcej o polskiej demografii przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

4. Ponad 40 proc. rodzonych dzieci to pierwsze dziecko

Współczynnik dzietności nie oznacza, że polska mama ma średnio te ok. 1,3-1,4 dziecka. Choćby dlatego, że nie każda kobieta w wieku rozrodczym zostaje matką.

Niestety dopiero w drugiej połowie roku poznamy dane z Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 r. w zakresie liczby dzieci w rodzinie (czy zapewne szerzej - liczby dzieci danej kobiety niezależnie od jej stanu cywilnego). Ze spisu z 2011 r. wynikało, że 53 proc. rodzin z dziećmi na utrzymaniu miało jedno dziecko (35 proc. dwoje, 9 proc. troje, 3 proc. więcej niż troje). Od tego czasu zapewne doszło do zmian, choć trudno oczekiwać, aby były one rewolucyjne.

Trochę światła rzucają statystyki dotyczące kolejności urodzeń dziecka u matki. W 2020 r. ok. 44 proc. rodzących kobiet urodziło swoje pierwsze dziecko (a pierwsze lub drugie 79 proc.). To oznacza, że mniej więcej co piąte urodzone dziecko było trzecim lub kolejnym dla danej kobiety. 

W 2010 r. statystyki wyglądały delikatnie inaczej - ok. 50 proc. urodzonych dzieci było pierwszymi dla danej kobiety, a trzecim lub kolejnym niespełna 15 proc.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

5. Niemal 70 proc. mam boi się, że nie da rady dobrze łączyć opieki nad dzieckiem i pracy

Liczby rodzonych dzieci, wiek itd. są ważne, ale wpływ na to ma m.in. to, czy i jak uda się połączyć macierzyństwo z pracą. Zasadniczo - jak już pisaliśmy - stała praca, w miarę możliwości oferująca możliwość jej względnie elastycznego łączenia z opieką nad dziećmi, jest ważnym czynnikiem wpływającym na decyzje o dziecku.

Mnóstwo ważnych danych w tym zakresie przynosi m.in. raport z badania "Macierzyństwo a aktywność zawodowa", opublikowany w 2021 r. przez Fundację Rodzic w Mieście. Wynika z niego, że aż ponad 69 proc. mam, myśląc o powrocie na rynek pracy, najbardziej boi się, że nie będzie w stanie łączyć opieki nad dzieckiem i pracy w sposób, w jaki by chciały. 

Wpływ na to ma kilka przyczyn, m.in. kiepsko rozpowszechniona w Polsce możliwość pracy na część etatu czy zdalnie i ogólnie. Problem dotyczy oczywiście zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nikt nie powiedział, że to mężczyzna nie ma bardziej poświęcać się opiece nad dziećmi, choć dane jednoznacznie wskazują, że zwykle urlop rodzicielski czy wolne z powodu choroby dziecka biorą mamy.

Tu skoncentrujmy się jednak na mamach. Okazuje się, że w 2021 r. w niepełnym wymiarze czasowym - a więc pozwalającym lepiej łączyć pracę zawodową z rodzicielstwem - zatrudnionych w Polsce było tylko 7,6 proc. kobiet (dane Eurostatu). Średnia na UE to blisko 29 proc.

Inny przykład - gdy (w badaniu "Praca a obowiązki rodzinne w 2018 r.") GUS zapytał mamy, ile z nich ma możliwość wzięcia dnia wolnego bez wykorzystywania urlopu, to ponad połowa orzekła, że nie jest to możliwe, a kolejnych 18 proc. - że tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Jeszcze inne liczby, tym razem z raportu prof. Igi Magdy z Instytutu Badań Strukturalnych z 2020 r. "Jak zwiększyć aktywność zawodową kobiet w Polsce?". Wynikało z niego m.in., że 60 proc. pracujących Polek - dwukrotnie więcej niż średnio w UE - nie ma żadnej możliwości decydowania o godzinach rozpoczęcia i zakończenia pracy. Prof. Magda napisała w nim także, że to konieczność opieki nad dziećmi jest główną przyczyną bierności zawodowej wśród kobiet.

Często jednak jest ona pochodną wielu innych ograniczeń: niedostępności wysokiej jakości instytucji świadczących usługi wczesnej edukacji i opieki, nieatrakcyjności miejsc pracy (które są nieelastyczne czasowo, wymagają długich, kosztownych dojazdów), a także niektórych rozwiązań systemu podatkowego i zasiłkowego. Ten ostatni czynnik nierzadko powoduje, że podejmowanie niskopłatnej pracy jest nieopłacalne, co jest drugą istotną barierą. Po trzecie, łączenie pracy zawodowej i życia rodzinnego nadal utrudnia też małe zaangażowanie mężczyzn w opiekę nad dziećmi i obowiązki domowe

- wskazywała naukowczyni. Problemy z dostępem do (dobrej) opieki żłobkowej czy przedszkolnej mają przede wszystkim mieszkanki wsi. 

Potwierdzają to wyniki badania "Macierzyństwo a aktywność zawodowa" Fundacji Rodzic w Mieście. Wynikało z nich m.in., że spośród mam nieplanujących powrotu do pracy czy rozpoczęcia pracy najwięcej jako powód tej decyzji wskazało nie np. chęć dłuższego pobytu z dzieckiem czy obawy przed powierzeniem opieki obcej osobie, ale... to, że nie widzą możliwości łączenia obowiązków w pracy z opieką nad dzieckiem. Gdy zapytano je, co musiałoby się stać, aby zmieniły decyzję, na samym czele pojawiły się postulaty możliwej pracy z domu i elastycznych godzin pracy.

W tym samym dokumencie można przeczytać, że wiele trudności mam po powrocie do pracy wynika m.in. z mało wspierających postaw pracodawców. Część kobiet czuła się m.in. "mniej promowana, wykluczana z bardziej odpowiedzialnych zadań i projektów", inne wskazywały na systemy premiowe dyskryminujące rodziców.

Znamienny jest też fakt, że relatywnie mało mam (tylko niespełna 27 proc. na urlopie macierzyńskim lub rodzicielskim i ok. 20 proc. na wychowawczym) planuje powrót do obecnego pracodawcy i nie myśli o zmianie pracy. 

.. raport z badania 'Macierzyństwo a aktywność zawodowa' Fundacji Rodzic w Mieście

Więcej o: