Inflacja rekordowa, ale to nie koniec. Prognoza NBP: Cykl podwyżek stóp procentowych może potrwać

Inflacja jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu - wynika z prognozy, którą przedstawił członek zarządu NBP Paweł Szałamacha. Czy stopy procentowe nadal będą rosnąć? Jak długo kredytobiorcy będą zmagać się z ryzykiem rosnących rat?

Inflacja osiągnęła w kwietniu poziom 12,4 proc., co jest wynikiem najgorszym od niemal 25 lat. Czy nadal będzie rosnąć? Swoje prognozy w tym zakresie przedstawił w rozmowie z Polską Agencją Prasową  członek zarządu NBP Paweł Szałamacha, minister finansów w latach 2015-2016. 

Zobacz wideo Tadeusz Cymański gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl (25.05)

Ekspert NBP przewiduje, kiedy inflacja osiągnie szczyt

Możliwe, że rosnące tempo utraty wartości pieniądza będzie problemem jeszcze przez kilka miesięcy. - Szczytu inflacji spodziewam się latem tego roku, prawdopodobnie w sierpniu - wyjaśnił Szałamacha. Stwierdził, że nie sposób określić wartości, jaką osiągnie inflacja. 

Wyjaśnił też, czy stopy procentowe nadal mogą rosnąć. - Cykl podwyżek stóp procentowym może potrwać jeszcze kilka posiedzeń RPP - stwierdził. - Kilka takich decyzji jeszcze się odbędzie - dodał. 

Przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej i Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński podczas konferencji prasowej w NBP. Warszawa, 16 maja 2018 'Mamy do czynienia z zezem rozbieżnym'. Z inflacji będzie duży kłopot

Inflacja rekordowa. Ministerka przekonuje, że to nie wina rządu

Do kwestii wysokiej inflacji odniosła się wiceministerka rozwoju i technologii Olga Semeniuk. Zapewniła, że inflacja nie jest winą Prawa i Sprawiedliwości, lecz wojny wywołanej przez Rosję. - To nie jest tak, że programy społeczne doprowadzają do sytuacji, która ma miejsce w Turcji, czyli hiperinflacji - stwierdziła. 

Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR, w rozmowie z Gazeta.pl twierdzi, że stanowisko rządu - niezmienne od miesięcy - to tylko część prawdy. O tym, że inflacja jest zaimportowana, przyszła z podwyższonych cen gazu, podniesionych cen surowców oraz na skutek ratowania miejsc pracy, premier Mateusz Morawiecki mówił bowiem jeszcze w grudniu, przed wybuchem wojny. 

- Rząd powtarza tę tezę jak mantrę. Cały czas słyszymy, że inflacja przyszła do Polski zza granicy, a odpowiadają za nią wysokie ceny gazu i uprawnień do emisji CO2. Ale narracja rządu jest kłamliwa, nieprawdziwa. Wcześniej rząd twierdził, że inflację wywołała epidemia COVID, pozrywane łańcuchy dostaw. Tyle tylko, że inflacja w Polsce wzrosła do 5 proc. jeszcze zanim wybuchła pandemia - wiosną 2020 roku. To obala tezę, że rząd za inflację nie odpowiada. Teraz Mateusz Morawiecki znalazł nowego wroga. Za inflację obwinia wysokie ceny prądu, paliw, gazu - stwierdził. Wyjaśnił też, że ceny surowców mają wpływ na inflację w Polsce. - Ale nie są jedynym czynnikiem - dodał.

Więcej o gospodarce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: