"Od wielu lat biuro emerytalne w Polsce przysyła mi taki formularz, jak na zdjęciach, bo chcą się upewnić, że... jeszcze żyję i mogą mi dalej wypłacać emeryturę" - napisała na Instagramie 94-letnia Anna Kusiak. Kobieta w wieku 92 lat postanowiła założyć profil - "Życie zaczyna się po 90.". Traz śledzi ją ponad 80 tys. followersów.
Jak przekazała Kusiak, nie wystarczy wysłać oświadczenia w tej sprawie. To, że kobieta żyje musi potwierdzić jakiś urząd publiczny. "Generalnie wszyscy odmawiają, bo nie potwierdzą dokumentu, o którym nigdy w życiu nie słyszeli" - wyjaśniła. Okazało się, że w takiej sytuacji emeryt musi udać się do Urzędu Miasta osobiście. "Moi Ludzie pytali już kiedyś biuro emerytalne co w sytuacji, kiedy np. emerytka nie może stawić się osobiście, bo nie może się poruszać? Albo nie może osobiście złożyć podpisu, bo ma niewładną rękę?" - napisała. Dodała także, że istnieje możliwość przyjścia notariusza do domu, jednak jest to płatna usługa.
Przeczytaj więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
"Jeśli nie odeśle się tego wypełnionego i poświadczonego formularza do biura emerytalnego, to wypłata świadczeń emerytalnych zostanie wstrzymana" - informuje instagramerka. To nie pierwszy raz kiedy urząd przysłał jej taki formularz. "Kiedy pierwszy raz otrzymałam taki formularz i trafił on do urzędu do poświadczenia - to wędrował on z pokoju do pokoju, z rąk do rąk" - wyjaśniła Anna Kusiak I dodała, że "wszyscy, czytając otwierali bardzo szeroko oczy, ze zdumienia i byli naprawdę w szoku".
Nikomu tutaj w głowie się nie mieści, że można tak wprost domagać się od prawie 90-latki by udowodniła, że jeszcze żyje...
- napisała. W kolejnych zdaniach wyjaśniła, że polskiemu urzędowi została zwrócona uwaga, że pismo jest niestosownie sformowane. Początkowo urząd przekazał, że takie są przepisy, jednak finalnie sformułowanie zmieniono.
Emerytka mieszka na stałe w Wielkiej Brytanii, a seniorzy żyjący za granicą muszą potwierdzać, że jeszcze nie umarli, aby w przypadku ich śmierci świadczenie nie było pobierane przez osoby trzecie. W przypadku seniorów żyjących w Polsce sprawa jest prostsza, ponieważ informacja o śmierci emeryta trafia do urzędu natychmiast.
"Ja nie jestem tu w Wielkiej Brytanii 'na czarno'. Wszystkie moje dane - łącznie z adresem zamieszkania - są w posiadaniu mojego płatnika. Bez trudu możecie ustalić, czy żyję, w ogóle mnie w to nie włączając" - zauważyła seniorka.
*******
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.