Po 7:00 rano polskiego czasu notowania ropy naftowej spadały o nawet ponad 2 proc. Nieco ponad dwie godziny później ten ruch był już mniejszy, ale nadal w tym samym kierunku - w dół.
Notowania ropy naftowej typu WTI, 2 czerwca, stan na ok. godz. 8:15 Źródło: investing.com
Notowania ropy naftowej typu Brent, 2 czerwca, stan na ok. godz. 8:15 Źródło: investing.com
Surowiec wciąż jednak wyceniany jest na rynku po ponad 110 dolarów za baryłkę w przypadku obu głównych gatunków - amerykańskiej ropy WTI i europejskiej Brent, a jeszcze parę dni temu krążył blisko 120 dolarów, co jest już poziomem najwyższym od dekady.
Na ceny ropy naftowej wpływa w ostatnim czasie kilka różnych czynników. W górę podbija ją wojna Rosji w Ukrainie i zapowiedź unijnych sankcji na import rosyjskiego surowca (choć doprecyzowanie szczegółów tej restrykcji to boleśnie długi proces, z powodu m.in. coraz to nowych warunków stawianych przez Węgry).
Z drugiej strony są Chiny z ich twardą polityką "zero COVID", która prowadziła do różnego rodzaju lockdownów w największych miastach (w tym ośrodkach przemysłu i portach). To z kolei wywołuje obawy o spadek popytu na ropę, hamując jej ruch w górę - niższe zapotrzebowanie na jakiś towar co do zasady prowadzi do spadku jego cen. Pojawiają się także globalne obawy o recesję z ciążącą (wszędzie) inflacją w tle.
W czwartek rano doszedł nowy czynnik. Związany jest z podażą ropy, czyli z państwami, które surowiec produkują i eksportują. "Financial Times" opublikował artykuł, w którym opisuje możliwą zmianę w podejściu Saudów. Według dziennika ekonomicznego "Arabia Saudyjska zasygnalizowała swoim zachodnim sojusznikom, że jest gotowa do zwiększenia produkcji ropy naftowej, jeśli produkcja Rosji spadnie znacząco w związku z sankcjami". Dziennikarze powołują się na pięć osób zaznajomionych ze sprawą. Kraj miałby zwiększyć wydobycie natychmiast, przesuwając niejako plany z września na teraz - na lipiec i sierpień.
Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl>>>
Więcej surowca na rynku wpływałoby obniżająco na jego ceny. Agencja Reutera cytuje ekonomistę banku Union Bancaire Privee z Hongkongu, który zaznacza, że przy doniesieniach o kupowaniu rosyjskiej ropy przez Chiny i Indie z dużymi rabatami, ruch Saudów ustabilizowałby notowania ropy w okolicach 100-110 dolarów za baryłkę. A zatem nie byłaby to rewolucyjna obniżka, choć zapewne zostałaby przyjęta z ulgą przez zmagających się z inflacją konsumentów oraz decydentów politycznych i gospodarczych na świecie.
"Financial Times" podaje, że decyzja Arabii Saudyjskiej może zostać ogłoszona na dzisiejszym, czwartkowym (2 czerwca) spotkaniu OPEC+, czyli kartelu państw-producentów ropy i Rosji, ale nie jest to przesądzone. Inne, wcześniejsze doniesienia wskazywały, że wspólna decyzja wszystkich członków grupy ws. zwiększenia wydobycia jest mało prawdopodobna. Zbliżenie Arabii Saudyjskiej do USA jest jednak możliwe - serwis Bloomberg podaje w czwartek (nie przesądzając sprawy), że prezydent Joe Biden może w tym miesiącu udać się z wizytą na Bliski Wschód.
Na razie kierowcy i w Stanach Zjednoczonych, i w Polsce muszą liczyć się z rekordowymi cenami benzyny, a w najbliższej perspektywie nie z obniżkami, a z podwyżkami kosztów tankowania. W naszym kraju wskazują na to rosnące ceny hurtowe paliw w rafineriach, z których wynika, że niedługo za litr benzyny 95-tki możemy płacić 8 zł, co zauważył dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch.
Tyle kosztuje już średnio litr 98-mki - według serwisu e-petrol to aktualnie 8,02 zł (tydzień temu 7,86 zł). Benzyna bezołowiowa 95-mka to koszt 7,55 zł (wzrost o 22 grosze w ciągu tygodnia), a olej napędowy 7,13 zł (o 4 grosze więcej niż przed tygodniem). Oczywiście, mówimy o cenach średnich dla kraju, na niektórych stacjach, np. przy drogach szybkiego ruchu, ósemkę z przodu przy tańszym typie benzyny można już zobaczyć.
Te cenniki podbijają notowania nie tylko ropy, ale i paliw, w tym ostatnio przede wszystkim benzyny. Jej zapasy m.in. w USA, są na niskich poziomach, co na początku tygodnia działało wzrostowo na ceny samego surowca.