Internetowy sklep Polskiej Grupy Górniczej, w którym kupić można węgiel, w jednej chwili oblega nawet 70 tys. osób. Może to świadczyć o panice, która zapanowała wśród osób poszukujących niezbędnego do ogrzewania surowca. Zainteresowanie jest tak duże, że od 31 maja sprzedaż węgla w sklepie internetowym odbywa się już tylko we wtorki i czwartki.
Anna Moskwa, szefowa resortu środowiska, twierdzi, że Polacy nie powinni się martwić brakami. Zapewniła, że "węgiel płynie do Polski". - Wraz ze Spółkami Skarbu Państwa prowadzimy skuteczne działania, które zapełniły lukę węglową po decyzji o zakazie importu tego surowca z Federacji Rosyjskiej - stwierdziła.
Na dziś mamy zabezpieczone ponad 8 mln ton węgla. Jesteśmy po bezpiecznej stronie
- napisała w środę na Twitterze szefowa resortu klimatu i środowiska. "Zadbamy o dystrybucje po całym kraju, tak aby przed najbliższym sezonem grzewczym dotarł do wszystkich potrzebujących" - dodała.
Szefowa resortu środowiska zarzuciła też partiom opozycyjnym podgrzewanie atmosfery. "Droga opozycjo, apeluję o odpowiedzialną komunikację ze społeczeństwem. Wprowadzanie nieuzasadnionej paniki, że nie wystarczy węgla, zachęca nieuczciwych uczestników rynku do spekulacji cenowych" - stwierdziła Anna Moskwa.
Opozycja pyta rządzących o dostępność surowca. Dobitnie pokazał to Krzysztof Gadowski, poseł Koalicji Obywatelskiej, który w zeszłym tygodniu na sejmowej mównicy stanął z węglem w dłoni. - Ta bryłka węgla stała się symbolem luksusu, rozgoryczenia, szalejącej drożyny, niekompetencji i bezradności rządu w kraju stojącym podobno na węglu - stwierdził. - Panie Premierze, Panie Ministrze, czas działać, bo będzie tylko gorzej i drożej - dodał.
W rozmowie z Wirtualną Polską szef jednego ze składów węglowych z północy Polski wyraża obawy co do dostępności węgla. - Ludzie będą pluć mi na chodnik, wyzywać od spekulantów. Bogatsi klienci kupią, a w wakacje kupią nawet po 4000 zł za tonę. Węglowa mafia ze Śląska wyczuła interes i podbijają ceny - mówi.
Twierdzi też, że węgla będzie brakować. - Trzeba wyczarować 5-7 mln ton, które w poprzednich latach przyjeżdżały z Rosji. Ten węgiel trafiał do pieców zwykłych ludzi w północnej Polsce. Czeka nas kryzys, jakiego nie było od czasów PRL - ostrzega.