KPO. Rząd będzie musiał w ramach "kamieni milowych" podnieść wiek emerytalny. Ale tylko efektywny

68. "kamień milowy" jaki postawiła przed Polską Komisja Europejska, dotyczy podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego - pisze "Rzeczpospolita". Polska będzie musiała zaprezentować, jak udało się przekonać seniorów do dłuższej pracy już po osiągnięciu wieku emerytalnego.

Porozumienie ws. Krajowego Planu Odbudowy między Polską a Komisją Europejską zostało zawarte po wielu ciężkich miesiącach negocjacji, co jednak nie jest żadną gwarancją, że miliardy euro na KPO wkrótce do nas popłyną. KE przedstawiła bowiem tzw. kamienie milowe, czyli punkty, które muszą bezwzględnie zostać spełnione, abyśmy otrzymali wypłatę z Funduszu Odbudowy. Odstępstwa oznaczają natychmiastowe zawieszenie dofinansowania. Jednym z najważniejszych punktów jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym. Ale są też inne.

Zobacz wideo Co oznaczają zmiany w PIT-0 dla seniora? Ekspert wyjaśnia

KPO wymusza podwyższenie efektywnego wieku emerytalnego

68. "kamień milowy" dotyczy podniesienia efektywnego wieku emerytalnego - pisze "Rzeczpospolita". PiS, gdy przejął władzę w 2016 roku, obniżył ustawą wiek emerytalny. Zapisów prawnych w tej sprawie rządzący nie będą musieli zmieniać. Mogłoby to być jednak łatwiejsze niż podniesienie efektywnego, czyli realnego wieku, w którym Polacy przechodzą na emeryturę. A do tego właśnie oczekuje od Polski KE.

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl

PiS zdaje sobie sprawę, że jest to problem, bo przepisy w tej sprawie zawarł w Polskim Ładzie. Pracujący emeryci zostali zwolnieni z podatku dochodowego (PIT), co ma zachęcić ich do dalszej aktywności zawodowej.

Komisja Europejska zobowiązała Polskę do złożenia raportu z działań, które podnoszą efektywny wiek emerytalny. Polska będzie musiała przedstawić dokumenty w IV kwartale 2024 roku.   

Stopa zastąpienia spada

Stopa zastąpienia to stosunek emerytury do przeciętnego wynagrodzenia. Eksperci od lat alarmują, że ta z roku na rok spada. Jeszcze w 2014 roku stopa zastąpienia, czyli relacja przeciętnej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia, wynosiła około 52,5 proc. Według wyliczeń Instytutu Emerytalnego na koniec 2020 roku spadła do 42,4 proc. Nieco inne dane podaje ZUS, który w ostatnich dwóch latach stopę zastąpienia szacuje na poziomie 53-55 proc. 

ZUS szacuje, że w ciągu najbliższej dekady stopa zastąpienia wyniesie 48,4 proc. Już na koniec 2040 roku stopa zastąpienia spadnie o przeszło 10 proc. do poziomu 37,9 proc. To mniej niż minimalne standardy Międzynarodowej Organizacji Pracy, wedle której system emerytalny powinien zapewniać przyznawanie świadczeń na poziomie nie niższym niż 40 proc.

W 2050 będzie to już tylko 29,5 proc. Część starszych millenialsów, która przejdzie na wtedy na emerytury (przyjmując, że wiek emerytalny nie wzrośnie), będzie mogła więc liczyć ledwie na jedną trzecią przeciętnego wynagrodzenia. 

Większość millenialsów oraz generacji Z powinno patrzeć na wyliczenia dot. 2060, oraz 2070 roku. Spadek nie będzie już tak gwałtowny jak w poprzednich dekadach, ale prognozowane stopy zastąpienia to 25,3 proc. w 2060 roku oraz 23,5 proc. w 2070 roku.

Sposobem na zwiększenie indywidualnej stopy procentowej jest praca już po osiągnięciu wieku emerytalnego. Prezeska ZUS, prof. Gertruda Uścińska powtarza, że każdy rok takiej pracy podwyższa świadczenie nawet o 10-15 proc. Dlatego też PiS-owi oraz Komisji Europejskiej tak bardzo zależy na podnoszeniu efektywnego wieku emerytalnego. 

Więcej o: