Ceny paliw w Polsce wciąż rosną najszybciej od czasu wybuchu wojny w Ukrainie spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej - wynika z danych z cotygodniowego biuletynu publikowanego przez Komisję Europejską.
Te liczby wzbudzają emocje już od jakiegoś czasu. Gdy dane z minionego tygodnia opisał portal 300gospodarka.pl, szybko podłapała je opozycja.
Najnowsze dane obejmujące ostatni tydzień nie zmieniły obrazu sytuacji - Polska nadal jest na czele zestawienia krajów unijnych zarówno jeśli chodzi o skalę wzrostu cen benzyny 95, jak i diesla.
Porównując dane za trzeci tydzień lutego (ostatni przed inwazją Rosji na Ukrainę 24 lutego br.) oraz ostatni tydzień maja br. widać, że w tym czasie benzyna 95 podrożała w Polsce o niemal 39 proc. W kolejnych w tym zestawieniu krajach: Litwie, Danii, Czechach, Bułgarii, Hiszpanii i Austrii, cena paliwa urosła o 24-26 proc.
Także skala wzrostu cen diesla w Polsce w badanym okresie jest najwyższa w całej Unii Europejskiej (ok. 30,4 proc.), choć niemal taką samą (ok. 30,3 proc.) ma także Rumunia. W Łotwie, Bułgarii, Czechach, Hiszpanii i Austrii diesel podrożał o 25-28 proc.
Ceny paliw to szczególnie w ostatnich miesiącach gorący temat do dyskusji czy kłótni politycznych. Każda strona może w danych znaleźć coś dla siebie.
Przykładowo, choć od początku wojny ceny benzyny 95 i diesla rosną w Polsce najszybciej spośród wszystkich krajów UE, to już np. patrząc na liczby od początku roku aż tak fatalnie Polska już nie wypada (to m.in. efekt obniżki VAT na paliwo od 1 lutego). W takim ujęciu w przypadku cen benzyny jesteśmy na siódmym miejscu w UE (z ok. 30-procentowym skokiem), w przypadku diesla w dolnej połówce (wzrost o ok. 23 proc.).
Rząd nie może się wprawdzie chwalić, że mamy w Polsce najtańsze paliwo w Europie (tzn. może, ale będzie to kłamstwo), ale jednak jedno z najtańszych - tak. Według najnowszego biuletynu Komisji Europejskiej tańszego diesla ma tylko Malta i Węgry, a benzynę 95 Malta, Węgry, Słowenia i Bułgaria. W przypadku Węgier jest to cena wyłącznie dla obywateli kraju.
A z kolei z drugiej strony - ceny paliw w Polsce w porównaniu do naszych zarobków są relatywnie wysokie na tle UE. Jesteśmy w dolnej połówce w zestawieniu krajów, którym obywatele mogą kupić najwięcej paliwa za przeciętne dochody.
Jak wylicza Urszula Cieślak z BM Reflex w piątkowym komentarzu, aktualne ceny paliw kształtują się na średnim poziomie: benzyna bezołowiowa 95 - 7,89 zł/l, bezołowiowa 98 - 8,45 zł/l, olej napędowy - 7,39 zł/l, a autogaz 3,60 zł/l.
Oznacza to, że średnie ceny benzyn 95 i 98 tylko przez tydzień poszły w górę aż o kolejno 54 i 65 groszy za litr, diesel podrożał zaś o 31 gr za litr. Autogaz potaniał o 2 grosze.
Jak zauważa analityczka, na małej części stacji za litr benzyny Pb95 płacimy już powyżej 8 zł/l, ale w weekend takich stacji może być znacznie więcej.
Mimo tak wyraźnych zmian na stacjach ryzyko dalszych podwyżek jest wysokie. Jest miejsce na podwyżki cen zarówno benzyn, jak i oleju napędowego, o ok. 10-20 gr/l. Jeśli jednak ceny paliw gotowych na rynku europejskim będą dalej rosły, to podwyżki cen na stacjach mogą być wyższe
- ostrzega Cieślak.
Nadziei na urzędowe, odgórne obniżenie cen paliw nie ma już raczej co upatrywać w rządzie.
Zrobiliśmy już wszystko. Użyliśmy już wszystkich możliwych mechanizmów. Podjęliśmy działania, które były możliwe w ramach regulacji europejskich, przede wszystkim redukcję do absolutnych minimów tych wszystkich podatków
- mówił niedawno o cenach paliw w Polsce wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w rozmowie z radiem Plus.
Sasin nie widział też szans na zamrożenie cen paliw.
Żyjemy w czasach gospodarki rynkowej. Paliwa w Polsce sprzedają nie tylko podmioty kontrolowane przez Skarb Państwa, jak Orlen i Lotos. Trudno mi sobie wyobrazić, w jaki sposób mielibyśmy zmusić koncerny zagraniczne, żeby sprzedawały benzynę poniżej kosztów surowca
- mówił wicepremier, tłumacząc, że rosnące ceny paliw są niezależne od rządu.