Co ze stopami? Możliwe, że koniec jest bliski, chyba że Putin albo rząd wszystko zepsują [WYKRES DNIA]

Rada Polityki Pieniężnej podniosła w środę główną stopę procentową NBP do 6 proc. Na czwartkowej konferencji prasowej prezes Glapiński utrzymywał, że stopy jeszcze będą rosły, acz dawno jednak nie brzmiał tak gołębio. Wszystko wskazuje na to, że w lipcu bez jeszcze jednej podwyżki się nie obejdzie. Ale co będzie dalej - tu już opinie ekonomistów są podzielone.

6 proc. - tyle wynosi główna stopa procentowa NBP po tym, jak w środę 8 czerwca decyzję o jej podwyżce (o 0,75 pp.) podjęła Rada Polityki Pieniężnej. To najwyższy poziom od 2008 r., a bardzo możliwe, że już wkrótce trzeba będzie sięgać w statystyki jeszcze głębiej, bo brak przynajmniej jeszcze jednej podwyżki stóp (na kolejnym posiedzeniu RPP - w lipcu br.) byłby sensacją.

Jeśli stopa referencyjna sięgnie 6,5 proc., będzie to najwyższa wartość od początków 2005 r. Jeśli więcej - od 2002 r. i lub przełomu 2002 i 2003 r. To ważne daty z punktu widzenia stwierdzenia prezesa NBP Adama Glapińskiego, który na czwartkowej konferencji prasowej orzekł, że stopy w Polsce "nie są jakieś szczególnie wysokie jak spojrzymy na ostatnich dwadzieścia lat". 

Ile jeszcze podwyżek przed nami i jak wysoko dojdą stopy? Tego nie wie sam Glapiński, jednak podczas konferencji prasowej zaznaczał, że "jesteśmy bliżej końca niż początku [cyklu podwyżek - red.]".

Podwyżki stóp cały czas są koniecznie, ale zbliżamy się stopniowo do zakończenia cyklu. Spodziewamy się, że w lecie inflacja się ustabilizuje i później zacznie powoli spadać

- mówił Glapiński. To ważne w tym kontekście, że prezes NBP zapowiadał, że cykl podwyżek zakończy się, gdy RPP będzie miała pewność, że inflacja przestała rosnąć. - Jeśli szczyt inflacji przesunie się na jesień, to cykl podwyżek będzie trwał dłużej - mówił szef polskiego banku centralnego, choć zaraz potem sugerował, że dłuższy cykl może oznaczać niższe jednorazowe podwyżki, bo "ostatecznie rezultat musi być ten sam".

Zobacz wideo Turek: Wakacje kredytowe są rozwiązaniem dla osób, które mają teraz problem ze spłatą rat
  • Więcej o stopach procentowych przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Stopy procentowe znowu w górę. Jest decyzja RPP. To już dziewiąta podwyżka z rzęduStopy procentowe znowu w górę. Jest decyzja RPP. To już dziewiąta podwyżka z rzędu

Stopy dojdą tylko do 6,5 proc.? Tak prognozują optymiści

Słowa Glapińskiego utwierdziły wszystkich w przekonaniu,, że w lipcu czeka nas kolejna podwyżka stóp. Na razie zwykle przewija się prognoza 50 punktów bazowych (a więc wzrost głównej stawki NBP do 6,50 proc.), acz oczywiście przez najbliższy miesiąc wiele może się tu jeszcze wydarzyć.

Co stanie się później? To już tak jasne nie jest. Po lipcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej będzie miała aż dwa miesiące na przemyślenia i obserwację gospodarki. W sierpniu będzie miała bowiem wakacje od decyzji o stopach, podejmie ją dopiero na posiedzeniu 7 września. 

Zdaniem części ekonomistów, we wrześniu i w kolejnych miesiącach podwyżek może już nie być. Taką opinię wyrażają m.in. analitycy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. 

Docelowa stopa "tylko" 6,50 proc. przewija się także m.in. w analizach ekonomistów z banków Citi Handlowy i Millennium, acz w obu przypadkach są do niej istotne gwiazdki.

Eksperci z Citi wskazują, że RPP może zakończyć cykl podwyżek ze stopą referencyjną na poziomie 6,50 proc., o ile sygnały spowolnienia gospodarczego zmaterializują się. Jeśli natomiast dynamika płac nie spadnie, Rada może być zmuszona podwyższać stopy nawet w okolice 8 proc. Jest jeszcze jedno kluczowe zastrzeżenie - im wyżej stopy zajdą teraz, tym zapewne szybciej będą obniżane. 

W przypadku utrzymania stóp na poziomie 6,5 proc., przy kontynuacji stymulacji fiskalnej (obniżka PIT, wakacje kredytowe, czternasta emerytura itp., kredyt mieszkaniowy bez wkładu własnego) w roku wyborczym i napływie środków unijnych, możliwe, że RPP będzie musiała utrzymać stopy na podwyższonym poziomie znacznie dłużej

- wskazują ekonomiści z Citi Handlowego.

Dość podobnie piszą eksperci z Banku Millennium. Niby po lipcowej podwyżce do (prognozowanych przez nich) 6,5 proc. RPP mogłaby dać sobie już spokój, ale jednak elementy luzowania fiskalnego, które możemy zobaczyć w ustawie budżetowej na 2023 r. mogą zmotywować RPP do podniesienia głównej stopy jeszcze do 7 proc.

Główną stopę NBP docelowo na poziomie 7 proc. (za kilka miesięcy) widzą też m.in. ekonomiści mBanku czy Credit Agricole. Na tym tle wyróżniają się przewidywaniami analityków z ING Banku Śląskiego. Oni twierdzą, że RPP będzie musiała podnosić stopy jeszcze długo i docelowo widzą główną stawkę NBP na poziomie aż 8,5 proc. Według nich trzeba to zrobić, aby m.in. zbijać oczekiwania inflacyjne (czyli to, jakiej inflacji spodziewają się konsumenci - ma to potem wpływ na decyzje zakupowe i oczekiwania dotyczące płac).

Wszystko będzie jednak zależeć od bieżących danych z gospodarki. Jeśli inflacja zacznie spadać, a sygnały spowolnienia gospodarczego będą coraz wyraźniejsze - to RPP szybciej zatrzyma się z podwyżkami. Ważna będzie też projekcja inflacji i PKB, którą ekonomiści NBP przedstawią na początku lipca. Do tego dochodzi kwestia działań rządu, który na razie sabotuje działania RPP (m.in. powszechnymi wakacjami kredytowymi). Dlatego w zasadzie wszyscy ekonomiści zabezpieczają się w swoich prognozach, wskazując na ich dużą niepewność.

embed

Prezes NBP Adam Glapiński podczas 15. posiedzenia Sejmu IX kadencji. Warszawa,23 lipca 2020Komentarze po podniesieniu stopy procentowej. "Dramat"

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Rynek widzi stopy nawet na 7,50 proc.

Prognozy ekonomistów swoją drogą, ale co "czuje" rynek? Gdyby kierować się np. stawkami dla kontraktów FRA (Forward Rate Agreement; są traktowane jako prognoza inwestorów co do przyszłej wysokości stóp), to stopy mogłyby dojść nawet i do 7,50 proc. Poniżej wykres przygotowany przez ekonomistów z banku Citi Handlowego (jeszcze przed środową podwyżką, stąd aktualny poziom stopy jest jeszcze na 5,25 proc.

.. źródło: Citi Handlowy

Warto zwrócić uwagę nie tylko na to, do jakiego poziomu mogą dojść stopy, ale też kiedy i jak mocno mogą zacząć spadać. Rynek wycenia, że pierwsze obniżki stóp mogłyby przyjść już w połowie 2023 r., choć wydaje się, że to jednak za wcześnie.

Mogę zapowiedzieć, że - przy założeniu, że nie nastąpią niespodziewane wydarzenia - w ostatnim kwartale 2023 r. być może będzie możliwość obniżania stóp procentowych

- powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. Taka deklaracja o możliwych obniżkach stóp gdy jeszcze trwa cykl ich podwyżek, a inflacja wciąż szuka swojego szczytu, jest odważna i "gołębia". 

Kredytobiorcy czekają jak na ścięcie

Poziom stóp procentowych jest kluczowy m.in. dla kredytobiorców oraz tych osób, które dopiero chciałyby kupić mieszkanie na kredyt (albo np. wziąć auto w leasing). Jest ważny także dla przedsiębiorstw szukających finansowania dla inwestycji.

Najbardziej cierpią ci kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyty niedawno, np. rok czy półtora temu. Przykładowo, rata kredytu na 30 lat na 500 tys. zł zaciągniętego w styczniu 2021 r. (przy oprocentowaniu marża 2 proc. + WIBOR 3M) początkowo wynosiła ok. 1900 zł. Przy dzisiejszym WIBOR-ze jest już dwukrotnie wyższa (ok. 3870 zł).

Z drugiej strony, ból rosnących rat mają złagodzić m.in. wakacje kredytowe, które przegłosował w czwartek Sejm. Kredytobiorcy będą mogli nie zapłacić po czterech rat w tym i przyszłym roku (o te raty zostanie wydłużony okres spłaty).

Jednocześnie już o ponad połowę spadła zdolność kredytowa osób, które chciałyby pożyczyć dziś środki na zakup mieszkania. Nic dziwnego, że rok do roku popyt na kredyty mieszkaniowe spadł o ponad 50 proc.

Więcej o: