Ministerka finansów Magdalena Rzeczkowska przedstawiła założenia do budżetu na rok 2023. Podkreśliła, że "krótkookresowe perspektywy polskiej gospodarki obarczone są dużą niepewnością". Wśród czynników wymieniła zarówno wojnę w Ukrainie jak i sytuację w Chinach, gdzie wciąż wprowadzane są lockdowny związane z epidemią COVID-19.
Resort finansów zakłada, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 3,2 proc. (w 2022 o 3,8 proc.). Inflacja, zgodnie z przewidywaniami rządu, w 2023 r. wyniesie 7,8 proc. (na koniec maja 2022 r. było to 13,9 proc.). W tym roku średnioroczna wartość inflacji wynieść ma z kolei 9,1 proc. - czytamy w komunikacie.
Do kwestii inflacji odniósł się też wiceminister finansów Piotr Patkowski. - Wiadomo, że inflacja jest tym wskaźnikiem, który jest najtrudniejszy do założenia w obecnej sytuacji, ale nie odbiegamy, ani od tego co zakłada Międzynarodowy Fundusz Walutowy, ani od konsensusu rynkowego. Pamiętajmy też, że niebagatelny i pozytywny, czyli obniżający wpływ na inflację mają tarcze antyinflacyjne - stwierdził.
Przeciętne zatrudnienie w gospodarce narodowej w roku 2022 ma być wyższe niż rok wcześniej o 1,2 proc. W 2023 roku obniży się symbolicznie - spadnie o 0,1 proc. Bezrobocie ma utrzymać się na obecnym poziomie, które wynosi 5,1 proc.
Piotr Patkowski zdradził też, że zakładany deficyt budżetowy na ten rok ma sięgnąć 4,3 proc. PKB, a w przyszłym "tylko" 3,7 proc. - podaje WNP.
Rząd zakłada też, że nominalne tempo wzrostu przeciętnych pensji w gospodarce narodowej przyspieszy w 2022 roku do 10,2 proc. W 2023 roku ma za to wynieść 9,6 proc. Konsumpcja prywatna wzrośnie realnie o 5,9 proc., co ma być spowodowane przede wszystkim niskim bezrobociem.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl