Komisja Europejska ma w piątek ogłosić pozytywną opinię w sprawie nadania Ukrainie statusu kraju kandydującego do Unii. Pozytywną ocenę mają otrzymać także Mołdawia oraz Gruzja, chociaż w przypadku ostatniego z krajów zgoda ma mieć charakter warunkowy.
Ruch KE nie będzie oznaczał automatycznego uruchomienia procesu rozszerzenia. Decyzja należy do państw członkowskich. Rozmowy na ten temat będą jednym z tematów unijnego szczytu, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w Brukseli.
Rosyjska napaść na Ukrainę doprowadziła do zmiany nastrojów wśród państw członkowskich, przede wszystkim Europy Zachodniej. Nie oznacza to, że akceptacja kandydatury Ukrainy jest powszechna i bezwarunkowa. Ale zmiana nastawienia jest na tyle znacząca, by nadać wschodniemu sąsiadowi Polski status kandydata.
Dobry klimat w tym zakresie potwierdziła czwartkowa wizyta w Kijowie przywódców Francji, Niemiec i Włoch. Prezydent Ukrainy podkreślał, że przyznanie statusu kandydata może wzmocnić wolność w Europie i stać się jedną z kluczowych decyzji pierwszej połowy XXI wieku.
- Wierzę, że to tylko pierwszy krok, ale ta droga musi mieć swój początek. Jesteśmy gotowi na wysiłek, by nasze państwo stało się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej - mówił z kolei Wołodymyr Zełenski.
Nadanie statusu kandydata oznacza, że Ukraina może rozpocząć negocjacje o członkostwo w Unii Europejskiej, co zawsze jest procesem trudnym, skomplikowanym i długim. W przypadku Polski trwał on sześć lat. Zainaugurowano go w roku 1998, Polska jako datę integracji wskazała ostatni dzień grudnia 2002 roku, ostatecznie jednak członkiem wspólnoty stała się 1 maja 2004 roku.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl