Znany w całym kraju producent "sałatki Putina" (wszystko, co niezbędne do produkcji sałatki jest pochodzenia rosyjskiego - stąd nazwa) jako jeden z nielicznych przyznaje, że w Kaliningradzie potrzebne jest realne wsparcie państwa. Sergiej Liutarewicz, prezes firmy "Za Ojczyznę", zwraca uwagę, że narzucone na Rosję sankcje skomplikowały działalność produkcyjną i wymusiły zmiany wielu dotychczasowych zasad pracy.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jednym z podstawowych problemów kaliningradzkiej firmy jest brak surowców oraz potrzeba sfinansowania tych, które już zamówiono. Wzrósł również kapitał obrotowy firmy. - Teraz płacimy za wszystko z góry, w tym w juanach [waluta chińska - red.] - powiedział Liutarewicz w rozmowie z agencją Interfax.
Przedsiębiorca zaznaczył, że firmy potrzebują wsparcia państwa w kontaktach z bankami, a przetwórstwo rybne nie znalazło się na liście branż, które otrzymały "tanie pożyczki", czyli dofinansowanie ich bieżącej działalności. - Niedawno dzięki pomocy gubernatora [obwodu kaliningradzkiego] Antona Alichanowa i po dwóch miesiącach starań otrzymaliśmy pożyczkę na kapitał obrotowy w wysokości 200 mln rubli. To okruchy, ponieważ roczny obrót firmy szacowany jest na 5 miliardów rubli" - dodał.
W obwodzie kaliningradzkim działa obecnie sześć firm, które produkują konserwy rybne. Według Sergieja Liutarewicza wszystkie są zaniepokojone tym, że nie otrzymują większego wsparcia. - Rząd i Ministerstwo Rolnictwa Rosji muszą ponownie rozważyć swoje stanowisko w tej sprawie, jeśli nie chcemy zaprzestać rozwoju przetwórstwa rybnego jako branży bezpieczeństwa żywności - oświadczył Liutarewicz.
Jedynie w bieżącym roku firma wyprodukowała 42 miliony puszek konserw rybnych, co już stanowi 80 proc. produkcji zeszłorocznej, ponieważ na początku roku otwarto nowy zakład. Firma "Za Ojczyznę" jest jedną z największych firm przetwórstwa rybnego w obwodzie kaliningradzkim. Rocznie firma produkowała 54 miliony konserw rybnych.
Dr Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie komentował dla Wirtulnej Polski sytuację w Kaliningradzie: - Na razie trudno ocenić, czy takie kłopoty mogą przerodzić się w bunt społeczny. Z relacji, jakie otrzymuję od znajomych zza rosyjskiej granicy, wynika, że w Kaliningradzie spada poparcie dla polityki Władimira Putina. Mieszkańcy regionu są też mniej wrażliwi na lejącą się z rosyjskiej telewizji propagandę, bo z racji bliskości Polski i Litwy oraz kontaktów z nami, mogą łatwo konfrontować oficjalne przekazy z rzeczywistością.
Przypomnijmy, to w Kaliningradzie na początku wojny rozpętanej przez Rosję w Ukrainie mieszkańcy wykupowali w panice cukier. Po podwyżce importowanych produktów wzrosła również liczba kradzieży w sklepach. Wielkie firmy informowały o grupowych zwolnieniach. Według wielu ekspertów w Kaliningradzie najmocniej są odczuwane sankcje gospodarcze nałożone przez kraje zachodnie na Rosję.