Warszawa. Parking na Żeraniu kosztował 11 mln zł, a korzysta z niego ledwie kilkanaście osób dziennie

Parking P&R na Żeraniu w Warszawie świeci pustkami. Codziennie korzysta z niego ledwie kilkanaście osób. Inwestycja, która ma 235 miejsc parkingowych, pochłonęła 11 mln złotych.

P&R, czyli Park and Ride to inicjatywa budowy parkingów w punktach przesiadkowych. W ten sposób miasto zachęca i umożliwia korzystanie z transportu publicznego osobom, które z braku dobrych połączeń, do stolicy przyjeżdżają samochodem. Nie zawsze jest to trafiona inwestycja, jak okazało się w przypadku parkingu na Żeraniu w Warszawie

Zobacz wideo Jakie są największe bolączki transportu publicznego w Polsce?

Żerań. 11 mln zł na parking, z którego prawie nikt nie korzysta

Parking na Żeraniu został oddany do użytku pod koniec lutego. Kosztował 11 mln zł. Za tę cenę powstało 235 miejsc parkingowych, z czego dziewięć dla osób z niepełnosprawnościami. Wiata rowerowa może zmieścić nawet 140 jednośladów. Ponadto zbudowano pięć miejsc dla osób współdzielących podróże oraz  trzy miejsca "Kiss and ride", gdzie można szybko i bezpiecznie zostawić pasażera - wylicza PAP. 

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl 

Niestety parking cieszy się nikłym zainteresowaniem. Zgodnie z "tabelą napełnienia" o godzinie 13 zazwyczaj na parkingu stoi raptem kilkanaście samochodów. Od marca tylko siedem razy liczba ta przekroczyła próg 20 aut, zdarzały się natomiast dni, gdy liczba parkujących samochodów spadała poniżej 10. 

Parking mógł być na Płudach, gdyby słuchano mieszkańców

Jak mówi dla PAP radny Warszawy Wiktor Klimiuk, wątpliwości co do lokalizacji parkingu na Żeraniu pojawiały się od samego początku. Nie jest to bowiem dogodne miejsce do przesiadek, a mieszkańcy wskazywali, że lepiej na taką inwestycję nadadzą się okolice przystanku Warszawa Płudy. - Ale władze stwierdziły, że wiedzą lepiej i postanowiły zbudować parking na Żeraniu - mówi radny. 

Obecnie, kiedy Warszawa bardzo potrzebuje parkingów, poświęcono duże środki na budowę obiektu, który bynajmniej nie jest oblegany. To efekt tego, że od dawna władze nie słuchają mieszkańców

- puentuje Klimiuk.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Więcej o: