Blokada transportu kolejowego pomiędzy obwodem kaliningradzkim a Rosją wywołała pytania o ewentualną odpowiedź Rosji. Kreml już zażądał zniesienia ograniczeń dla funkcjonowania swojej eksklawy i chociaż nie wysunął jeszcze żadnych konkretnych gróźb, nasuwają się pytania o ewentualne działania militarne.
Czy Polska może być zagrożona działaniami Rosji? W dyskusji często pojawiają się obawy dotyczące przesmyku suwalskiego - niewielkiego obszaru na granicy Polski i Litwy, który teoretycznie mógłby zostać wykorzystany do prowadzenia działań w Kaliningradzie.
Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych, w rozmowie z Gazeta.pl przekonuje, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
Podnoszenie znaczenia przesmyku suwalskiego ma w mojej ocenie głównie charakter polityczny, a nie wojskowy. Granica Polski i Litwy jest istotna ze względów geograficznych, ale Rosjanie nie patrzą na mapę polityczną, tylko wojskową
- stwierdził.
Jego zdaniem, ewentualne przebijanie się przez obszar przesmyku ma małe szanse na powodzenie. - W kalkulacjach operacyjnych uwzględnia się dostępność terenu. Przesmyk suwalski jest pod tym względem trudny - zalesiony, pagórkowaty, poprzecinany jeziorkami i rzekami. Pakowanie się w ten rejon to jak pakowanie się w Donbas. Jak widzimy, Rosjanie tam utknęli - stwierdził gen. Skrzypczak.
W jego ocenie, możliwe działania Rosjan będą miały miejsce gdzie indziej. - Z wojskowego punktu widzenia znacznie łatwiejszym terenem jest ten położony na północ od przesmyku. Chodzi o płaski obszar na terytorium Litwy. On - z wojskowego punktu widzenia - pozwala na wykonanie szybkiego manewru z wykorzystaniem czołgów - stwierdził.
W ocenie gen. Skrzypczaka Rosji trudno będzie jednak spełnić jakiekolwiek groźby. Od lat narracja Moskwy jest pełna gróźb. Ale w obliczu militarnej porażki na Ukrainie niewiele w arsenale gróźb Rosjanom już pozostało. Blokada obwodu kaliningradzkiego realizowana jest zgodnie z przyjętymi sankcjami UE. A NATO jest gwarantem bezpieczeństwa Litwy.