Rosja już oficjalnie została krajem niewypłacalnym, bo nie obsłużyła zadłużenia w walutach obcych. Stało się to po tym, jak do posiadaczy obligacji nie trafiły odsetki od tych obligacji, w wysokości 71,25 mln dolarów i 26,5 mln euro.
Termin płatności przypadał 27 maja. Zawsze jednak każdy kraj dostaje jeszcze 30-dniowy okres karencji - to dodatkowy czas na zapłatę, zanim ogłosi się go bankrutem. Tyle że ten termin graniczny też już Rosji właśnie minął.
Jak przypomina BBC, to pierwsza niewypłacalność kraju od 1998 r. Wówczas dotyczyła jednak długu krajowego i była następstwem kryzysu zadłużeniowego, napędzonego m.in. przez kryzys finansowy we wschodniej Azji. Ostatni raz Rosja nie wywiązała się ze swoich zagranicznych zobowiązań w 1918 r., gdy rządzący wówczas bolszewicy odmówili uznania starych długów zagranicznych z czasów carskich.
Niewypłacalność Rosji w 2022 r. jest o tyle "nietypowa", że kraj nie jest w tak opłakanej sytuacji finansowej, że nie byłby w stanie regulować swoich zobowiązań. Jednak płatności z tytułu feralnych obligacji powinny być regulowane w dolarach, tymczasem z powodu międzynarodowych sankcji jest to już niemożliwe, a zagraniczne rezerwy walutowe Rosji zostały zamrożone.
Po inwazji na Ukrainę Rosja została w dużej mierze wykluczona z rynków finansowych. Ale akurat płatności dolarowe z tytułu obligacji mogły być jeszcze jakiś czas realizowane, bo Departament Skarbu USA dał amerykańskim bankom zielone światło na pośrednictwo przy rozliczeniu płatności Rosjan wobec inwestorów. Zgoda ta została jednak pod koniec maja wycofana. Strona rosyjska, choćby bardzo się starała, nie była już w stanie wywiązać się ze swojego zobowiązania.
W zeszłym tygodniu prezydent Rosji podpisał dekret, który pozwala na uregulowanie płatności w rublach z tytułu obligacji. Rosyjski rząd przelał do Krajowego Depozytu Rozliczeniowego kwotę 12,5 mld rubli, z której posiadacze obligacji mogliby skorzystać, jeśli wyrażą zgodę na konwersję środków. Taki proces rozliczenia jest jednak niezgodny z warunkami obligacji.
Minister finansów Rosji Anton Siłuanow określił całą sytuację jako "farsę". Przekonuje, że została ona "sztucznie stworzona przez nieprzyjazny kraj i nie będzie miała żadnego wpływu na jakość życia Rosjan"
Są pieniądze i jest też gotowość do zapłaty
- przekonywał.
Zwykle jest tak, że niewypłacalność danego kraju uniemożliwia (a na pewno bardzo utrudnia) mu pozyskiwanie finansowania z rynku. W przypadku Rosji jednak po inwazji na Ukrainę Putin i tak nie ma co liczyć na zachodnich inwestorów (a i innych może wstrzymywać ryzyko objęcia sankcjami m.in. ze strony USA czy UE), więc niewypłacalność w tym sensie ma raczej wymiar symboliczny i prestiżowy.
Zapewne większy kłopot mają posiadacze obligacji, bo nie wiadomo, czy i w jaki sposób odzyskają ulokowane środki.