Największy jastrząb wśród jastrzębi. Bank centralny Zimbabwe podniósł stopy do 200 proc.

W Europie Węgry zaskoczyły właśnie silną podwyżką stóp aż o 185 punktów, ale to nic w porównaniu z tym, co zrobił bank centralny Zimbabwe. W tym afrykańskim kraju stopy procentowe podwojono do zawrotnych 200 proc. Oba banki walczą w ten sposób ze wzrostem cen. W tym drugim przypadku inflacja wynosi już ponad 190 proc. i rosną obawy przed powrotem hiperinflacji.

Najpierw, w kwietniu, stopy procentowe w Zimbabwe wzrosły z 60 do 80 proc. W tym tygodniu bank centralny podniósł je do aż 200 proc. - nowy poziom będzie obowiązywać od 1 lipca. Bank przekonuje, że ten krok ma pomóc w walce z bardzo wysoką inflacją. Według najnowszych danych ceny rosną tam o 191,6 proc. rok do roku. 

Zimbabwe podnosi stopy procentowe do 200 proc. Kraj ma doświadczenie z hiperinflacją

Inflacja, "jeśli nie kontrolowana, odwróciłaby znaczące korzyści gospodarcze osiągnięte w ciągu ostatnich dwóch lat" - powiedział na konferencji prezes centralnego banku Zimbabwe John P. Mangudya. Obecne władze kraju próbują odbudować gospodarkę po dekadach chaosu za czasów rządów byłego prezydenta Roberta Mugabe. Nie jest to proste - Zimbabwe dotykają niedobry, a ceny, także podstawowych produktów żywnościowych, w ostatnim czasie wręcz galopują - w przypadku kukurydzy czy chleba w ciągu kilku tygodni ceny się potroiły.

Zobacz wideo Z jakim poziomem inflacji możemy pożegnać rok 2022?

Można sobie pomyśleć, że trudno tu już mówić cokolwiek o kontroli, choć Zimbabwe też ma doświadczenia z prawdziwie potężną hiperinflacją - i 190 proc. może nie robić tam takiego wrażenia, jak na przykład w Europie Zachodniej. Jeszcze dwa lata temu inflacja sięgała 800 proc. A kilkanaście lat temu ceny w tym południowoafrykańskim kraju szybko, że władze postanowiły przestać w ogóle podawać wysokość tego wskaźnika. W 2008 roku inflacja zwiększyła się z ponad 100 000 proc. w styczniu do 1 mln proc. w maju i blisko 250 mln proc. w lipcu. W szczycie według szacunków miesięczna inflacja wynosiła blisko 80 mld proc. Bank centralny wydrukował w tamtym czasie banknot o nominale 100 000 000 000 000, czyli 100 bilionów dolarów zimbabweńskich. W 2008 roku za banknot o niższym o rząd wielkości nominale 100 000 000 000, czyli 100 miliardów dolarów można było kupić bilet na autobus, ale na chleb już nie wystarczało - relacjonował Wojciech Jagielski w "Gazecie Wyborczej". 

Zimbabwe. Banknot o nominale 100 000 000 000, czyli 100 bilionów dolarów zimbabweńskichZimbabwe. Banknot o nominale 100 000 000 000, czyli 100 bilionów dolarów zimbabweńskich / Shutterstock

Wierzono, że kiedy Robert Mugabe, utrzymujący się przy autorytarnej władzy od 1980 roku, odejdzie. Prezydent ustąpił dopiero w 2017 roku, po zamachu stanu. Ale Zimbabwe wciąż zmaga się z gospodarczymi problemami. W ostatnich latach w kraj uderzały nie tylko błędy w prowadzonej polityce, ale także susze, powodzie i katastrofalne burze tropikalne oraz skutki pandemii COVID-19. Nie omijają go też konsekwencje rosyjskiej wojny w Ukrainie, która i tam podbija ceny paliw i żywności. 

W 2015 roku oficjalną walutą stał się dolar amerykański. W 2019 roku dolar zimbabweński wrócił jako "druga" waluta, ale od razu zaczął tracić na wartości. Minister finansów w poniedziałek zapowiedział, że wydłuży okres obowiązywania dolara amerykańskiego jako oficjalnej i legalnej waluty o pięć lat - ma to pomóc w stabilizacji kursu zimbabweńskiego, który w tym roku osłabił się o 69 proc.

Podwójna waluta to dla wielu w tym kraju ogromny problem. Amerykańska dominuje, towary i usługi są coraz częściej rozliczane właśnie w niej. Tymczasem pracownicy np. sektora publicznego pensje dostają w walucie lokalnej. W zeszłym tygodniu w Zimbabwe doszło do strajku pracowników ochrony zdrowia, między innymi z tego powodu właśnie. Rząd zaproponował im podwyżkę wynagrodzeń na poziomie 100 proc., ale przy tak wysokiej inflacji to nie likwiduje problemu. 

"Jesteśmy głodni… sytuacja jest nie do utrzymania. Pracownicy ochrony zdrowia chodzą na piechotę do pracy, bo nie stać ich na przejazd autobusem. Wszystko jest w dolarach amerykańskich, z wyjątkiem naszych pensji" - mówił szef stowarzyszenia pielęgniarek i pielęgniarzy, cytowany przez agencję AP

Jastrzębi świat banków centralnych

Stopy procentowe w Zimbabwe od początku tego roku wzrosły łącznie o 14 000 punktów bazowych, najmocniej na świecie - podaje Bloomberg. Tamtejszy bank centralny jest więc największym tzw. jastrzębiem - czyli zwolennikiem restrykcyjnej polityki monetarnej i podnoszenia stóp - ze wszystkich takich banków. 

W naszym regionie ostatnio uwagę zwróciły m.in. Czechy, gdzie bank centralny - jakby na pożegnanie odchodzącego "jastrzębiego" prezesa (i paru innych tamtejszych zwolenników zacieśniania polityki monetarnej) - podniósł stopy procentowe o 125 punktów bazowych, 5,75 do 7 proc. 

W tym tygodniu mieliśmy też niespodziankę z Węgier, które podniosły stopy aż o 185 punktów bazowych, do 7,75 proc. Węgry, podobnie jak Czechy, Polska i inne europejskiej kraje, walczą z dwucyfrową inflacją, ale także z osłabieniem forinta - choć tutaj akurat podwyżka wiele nie dała. 

Te decyzje zwiększają presję na polski bank centralny. Rada Polityki Pieniężnej, czyli ciało decydujące o poziomie stóp NBP, zbierze się za tydzień, w czwartek 7 lipca. Średnia prognoz zakłada, że stopy w Polsce wzrosną o 75 punktów bazowych, czyli do poziomu 6,75 proc. Nie brakuje jednak takich, którzy optują za znacznie silniejszym ruchem. Na przykład według członka RPP, Ludwika Koteckiego, podwyżka powinna sięgnąć przynajmniej 100 punktów bazowych. 

Rada będzie podejmować decyzję, znając już najnowsze dane o inflacji za czerwiec. Według ekonomistów zobaczymy zapewne solidny wzrost wskaźnika, do około 15,5-16 proc. z 13,9 proc. w maju. 

Więcej o: