100 dolarów za baryłkę - poniżej tej symbolicznej granicy spadła we wtorek cena amerykańskiej ropy WTI. Tym samym cena surowca raptem w jeden dzień tąpnęła o blisko 10 proc., przez miesiąc o ponad 15 proc. W środowy poranek wciąż oscyluje wokół 100 dolarów - to najniższy poziom od pierwszej połowy maja.
Zanurkowały też notowania europejskiego typu ropy - Brent. Obecnie baryłka ropy Brent kosztuje ok. 104 dolary wobec nawet 114 we wtorkowy poranek (i 120-125 dolarów w połowie czerwca).
Taniejąca ropa mogłaby dać w perspektywie najbliższych dni pewną ulgę kierowcom na stacjach paliw. Jednak z drugiej strony - we wtorek bardzo silnie osłabił się złoty, co podbija cenę importu surowca. Dolat amerykański kosztuje już 4,64 zł, o ok. 13 groszy więcej niż jeszcze we wtorkowy poranek.
Analitycy jako główną przyczynę tąpnięcia cen ropy wskazują rosnące obawy inwestorów o recesję w USA. Może ona ograniczyć popyt na ropę.
Jak pisze CNN, jeszcze do niedawna ekonomiści uważali, że siły rynkowe nie są w stanie utrzymać cen ropy i paliw w ryzach. Teraz ich ogląd się zmienia.
Istnieje ogromne ryzyko w dół związane z ryzykiem recesji
- mówi w CNN Tom Kloza, globalny szef analizy energetycznej w Oil Price Information Service.
Eksperci z Citibanku pokusili się wręcz o prognozę, iż cena ropy Brent może spaść do 65 dolarów za baryłkę do końca 2022 r. - o ile gospodarka wpadnie w recesję.
Z jednej strony ceny ropy i innych surowców energetycznych wystrzeliły po inwazji Rosji na Ukrainę. USA czy kraje UE nałożyły sankcje na eksport rosyjskiej ropy.
Z drugiej strony - sytuację ratować ma czasowo także uruchomienie przez USA rezerw surowca. Do tego dochodzi właśnie zmniejszony popyt. Jak pisze CNN, nic nie zabija popytu na ropę tak, jak recesja - gdy mniej osób jeździ do pracy, rzadziej do sklepów itd.
Obawy o recesję w USA pojawiają się m.in. w związku z podwyżkami stóp ordynowanymi przez tamtejszy bank centralny. Fed walczy w ten sposób z inflacją (8,6 proc. w maju, najwięcej od 40 lat), ale efektem tego działania jest także schładzanie gospodarki. Ekonomiści z Goldman Sachs ocenili niedawno prawdopodobieństwo recesji w USA w ciągu najbliższych dwóch lat na aż 48 proc.
Widmo recesji krąży nie tylko nad USA, ale nad całą globalną gospodarkę. Zdaniem analityków z japońskiego banku Nomura, "pod kreskę" spaść może także tempo rozwoju gospodarczego w strefie euro, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Japonii czy Australii. Także Polskę czeka spowolnienie gospodarcze.