Mamy dzisiaj najświeższe dane, jeśli chodzi o sytuację na rynku pracy, najniższe bezrobocie od kilkunastu lat, na poziomie 4,9 proc.
- powiedział w TV Republika wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed.
Jeśli te dane się potwierdzą, to będzie to pierwszy raz od 1990 r., gdy stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce jest niższa niż 5 proc. Nawet tuż przed pandemią - w rekordowym październiku 2019 r. - stopa wyniosła 5 proc.
Już w maju br. - według oficjalnych danych GUS - polski rynek pracy był na wyciągnięcie ręki od rekordów tego wieku. Stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła wówczas 5,1 proc. Osób zarejestrowanych w urzędzie pracy było ok. 850 tys., tylko o niespełna 10 tys. więcej niż w najlepszym pod tym względem październiku 2019 r. Wszystko wskazuje na to, że w czerwcu wyniki sprzed niespełna trzech lat zostały wyśrubowane.
Ekonomiści mBanku zwracają uwagę na rekordowo niski wynik, ale jednocześnie ostrzegają - stopa bezrobocia niedługo nieco wzrośnie.
Podobnie piszą eksperci z Pekao.
Mimo pozytywnej niespodzianki sądzimy, że od jesieni trwale wrócimy powyżej 5 proc. przez spowolnienie koniunktury. Widzimy niepokojące tendencje, np. wzrost napływu do bezrobocia
- uważają.
Pogorszenie sytuacji na rynku pracy rzeczywiście może nastąpić, aczkolwiek - przynajmniej na teraz - raczej ekonomiści nie wieszczą dramatycznego rozwoju sytuacji (choć oczywiście wszystko zależy od wielu czynników, m.in. sytuacji geopolitycznej i gospodarczej na świecie czy tempa zacieśnienia monetarnego przez RPP).
Ministerstwo Finansów w założeniach do projektu budżetu państwa na 2023 r. zapisało, że na koniec 2022 r. i 2023 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie 5,1 proc. Z kolei według ekonomistów Credit Agricole, po tym, jak w trzecim kwartale br. stopa bezrobocia rejestrowanego spadnie nawet do 4,7 proc., w dwóch następnych (tj. czwartym 2022 r. i pierwszym 2023 r.) wzrośnie kolejno do 5 i 5,3 proc. W dalszej części 2023 r. ma znów oscylować w granicach 4,7-5 proc.
Dobrej myśli jeśli chodzi o sytuację z bezrobociem, są także ekonomiści PKO BP.
Przewidujemy, że pogorszenie koniunktury osłabi krajowy rynek pracy, ale bez wzrostu bezrobocia. Buforem dla spadku popytu na pracę jest niemal rekordowa liczba wakatów, spadek liczby osób w wieku produkcyjnym, elastyczne dostosowania liczby tymczasowych pracowników zagranicznych i "chomikowanie" zatrudnienia
- pisali niedawno w swoim kwartalniku ekonomicznym.
Nawet jeśli pogorszenie sytuacji gospodarczej nie pozbawi pracy wielu mieszkańców Polski, to jednak skutkiem ochłodzenia na rynku pracy może być m.in. mniejszy apetyt na poszukiwanie pracowników i walkę o nich. To może oznaczać np. mniej podwyżek, brak premii czy nagród. Pierwsze symptomy tego widać już w niektórych badaniach.
Gwoli wyjaśnienia - dane o stopie bezrobocia rejestrowanego bazują na liczbę osób zarejestrowanych w urzędach pracy. Wiadomo, że jednak z jednej strony nie wszystkie osoby bez pracy idą jej szukać do Urzędu Pracy, a z drugiej - są tam zarejestrowani ci, którzy szczególnie zatrudnienia nie szukają, a zależy im raczej na ubezpieczeniu zdrowotnym.
Jest jeszcze jednak miara bezrobocia, według Badania Aktywności Ekonomicznego Ludności (BAEL). Ta w maju 2022 r. wyniosła 2,7 proc. Spośród krajów UE tylko w Czechach było niższe (2,5 proc.).
Bezrobocie według BAEL pokazuje, ile osób deklaruje, że choć nie ma pracy, to aktywnie jej szuka i jest gotowa ją podjąć. W maju br. takich osób było na polskim rynku pracy ok. 468 tys.