We wtorek ok. godziny 12:00 euro i dolar osiągnęły parytet. To oznacza, że jedno euro kosztowało jednego dolara. Następnie kurs euro wzrósł względem amerykańskiej waluty - po godz. 17:00 wynosił już 1,00645. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 20 lat temu. Na początku XXI wieku wartość euro względem dolara spadła jeszcze mocniej - kurs pary EUR/USD spadł mocno poniżej poziomu 0,9.
Kurs euro wobec dolara Źródło: Stooq.pl
Więcej o finansach przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
"Obawy o recesję na kontynencie są powszechne, a podsycają je wysoka inflacja i niepewność co do dostaw surowców energetycznych" - podkreśla CNN. Jak czytamy, kryzys energetyczny następuje w momencie spowolnienia gospodarczego. "Pojawiają się też wątpliwości, czy Europejski Bank Centralny jest w stanie odpowiednio zacieśnić politykę monetarną w celu obniżenia inflacji. EBC zapowiedział, że w tym miesiącu podniesie stopy procentowe po raz pierwszy od 2011 roku. Według ostatnich odczytów inflacja w strefie euro wynosi 8,6 proc." - podkreśla stacja.
George Saravelosa, szef działu badań rynku walutowego Deutsche Global, wskazał w zeszłym tygodniu, że kurs euro może ponownie spaść poniżej poziomu jednego dolara, jeśli "zarówno Europa, jak i Stany Zjednoczone znajdą się w głębszej recesji w III kwartale" - pisze CNN. Jego zdaniem euro może w tej sytuacji znaleźć się w okolicach 0,95-0,97.
We wtorek dolar był również bardzo mocny wobec złotego. Przed południem za jednego dolara należało zapłacić aż 4,84 zł. Warto dodać, że to historyczny rekord - złoty jeszcze nigdy nie był tak słaby wobec amerykańskiej waluty. O godz. 17:45 dolar nieco stracił i kosztował już 4,79 zł.
Złoty jest również bardzo słaby wobec pozostałych głównych zagranicznych walut. Po godz. 17:45 jedno euro kosztowało 4,82 zł, a za jednego franka szwajcarskiego należało zapłacić 4,88 zł. Z kolei kurs funta szterlinga wynosił 5,70 zł.
Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej i wykładowca, w rozmowie z Gazeta.pl stwierdził, że powodem umacniania się dolara jest strach przed kryzysem.
- W sytuacjach kryzysu gospodarczego, gdy świat zmierza wyraźnie ku - nie boję się tego powiedzieć - stagflacji, pieniądze płyną do bezpiecznej przystani. Po angielsku nazywa się to "fly to quality". Na pierwszym miejscu jest tu Szwajcaria, która nie jest z tego faktu zbyt zadowolona. Bo jest eksporterem. Na drugim miejscem są Stany Zjednoczone. I skoro nawet ze strefy euro płyną pieniądze do USA, to kurs musi być taki, jaki pan mi podał, zadając pytanie - 4,84 zł - stwierdził prof. Noga.
Zdaniem eksperta bank centralny podejmie jednak jakieś działania, aby wpłynąć na kurs. - Moim zdaniem dojdzie do tradycyjnej interwencji Narodowego Baku Polskiego - stwierdził.
Cały wywiad można przeczytać w naszym poniższym artykule:
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina