Polski Ład wprowadził ważne zmiany podatkowe nie tylko dla przeciętnych podatników, ale i dla przedsiębiorców. Z ich punktu widzenia jednego z najważniejszych zmian jest tak zwany podatek minimalny. Od początku 2022 roku płacą go nawet przedsiębiorcy, którzy osiągnęli stratę.
Podatek spotkał się z olbrzymią krytyką zarówno wśród przedsiębiorców jak i wewnątrz samego rządu. Dlatego też resort finansów planuje zmiany w tym zakresie - niektóre już wprowadził, bo pobieranie nowej daniny zostało zawieszone wobec niektórych firm. Ostatecznie podatek ma przybrać inną formę. Jaką? Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, ale przedsiębiorcy będą płacić nową daninę od 2023 roku.
Kierująca resortem środowiska Anna Moskwa uważa, że uderza ona również w firmy produkujące ciepło. Jej zdaniem sytuacja jest na tyle poważna, że może doprowadzić do poważnych konsekwencji.
W piśmie do Artura Sobonia, wiceministra finansów, ostrzega przed zapaścią ciepłownictwa, jeżeli rząd nie zrezygnuje obciążenia branży tym podatkiem
- donosi "Puls Biznesu".
Zdaniem Moskwy nowe regulacje, które mają zacząć obowiązywać na początku nowego roku, nie "uratują" branży ciepłowniczej. "Proponowane przepisy nie wypełnią zamierzeń w stosunku do przedsiębiorstw ciepłowniczych. Przepisy miały uwzględniać specyfikę działalności, w których niska rentowność (lub strata) wynika z obiektywnych przesłanek (np. dotyczących cen regulowanych przez państwo lub wynikających z notowań surowców)" - czytamy w piśmie cytowanym przez "PB".
Dlaczego podatek jest tak uciążliwy dla branży ciepłowniczej? Odprowadzają go przedsiębiorstwa, które przy przychodzie wykazały niewielki zysk (do 1 proc. brutto) lub stratę. Wysokość podatku jest zależna wtedy od obrotów firmy. A ten w przypadku firm produkujących energię jest przecież spory. Założenia rządu były jednak inne. Zmiana miała uderzać w cyfrowych gigantów, ale stratni są na niej również polscy przedsiębiorcy.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl