4-dniowy tydzień pracy. Balcerowicz nazywa to brednią. Zandberg mówi, gdzie już teraz pracują krócej

Temat skróconego czasu pracy wrócił przy okazji wystąpienia Donalda Tuska i zapowiedzi, że PO chce przeprowadzić pilotaż czterodniowej pracy. Najwięcej jednak o pomyśle w mediach mówi Adrian Zandberg z partii Razem. Jego ugrupowanie złoży niebawem projekt w tej sprawie. Pomysł skrytykował Leszek Balcerowicz.

Skrócony tydzień pracy zdobywa coraz większą popularność na świecie. Już nie tylko pojedyncze firmy, ale również całe państwa testują to rozwiązanie. Skrócenie czasu pracy z 40 do 35 godzin postuluje w Polsce między innymi partia Razem. Idea coraz bardziej przebija się do głównego nurtu politycznego, niedawno wspomniał o niej lider Platformy Obywatelskiej.

Zobacz wideo Czy czterodniowy tydzień pracy ma sens?

4-dniowy tydzień pracy. Leszek Balcerowicz krytycznie o pomyśle

O propozycję Platformy Obywatelskiej Interia spytała Leszka Balcerowicza. Ten odrzekł, że nie jest ważne, kto wyszedł z takim pomysłem. 

Brednia jest brednią, nieważne kto ją głosi. To jest niebywała populistyczna brednia, która oznaczałaby z jednej strony ograniczenie produkcji, a z drugiej podbicie inflacji, czyli spotęgowanie stagflacji w sytuacji, w której Polsce i tak ona grozi. To byłoby dolewanie benzyny do ognia

- powiedział Balcerowicz. 

Zandberg podaje przykłady krajów, w których skrócono czas pracy 

Donald Tusk mówił, że czterodniowy tydzień pracy to potoczna nazwa dla skróconego czasu pracy. Dodał też, że są różne modele takiej zmiany. Ostatecznie przyznał jednak, że PO do czasu wyborów będzie miała gotowy program pilotażowy 4-dniowego tygodnia pracy. Zatem ku takiemu rozwiązaniu najwyraźniej skłania się Platforma.

Natomiast partia Razem swój projekt skrócenia czasu pracy do 35 godzin ma złożyć w Sejmie do końca wakacji. Adrian Zandberg w Polskim Radiu 24, a potem w Fakt.pl stwierdził, że skrócenie czasu "to nie eksperyment" i "nie ma powodu, żeby przeprowadzać pilotaż". 

Dziś w Polsce pracuje się niemal najdłużej w Europie. To patologia i trzeba się za to w końcu wziąć. Razem proponuje racjonalne, sprawdzone rozwiązanie: stopniowe dojście do 35 godzin pracy w tygodniu

- powiedział Zandberg. 

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl 

Wyjaśnił, że w praktyce chcą zdejmowania z czasu pracy jednej lub dwóch godzin dziennie, tak by w ciągu kadencji osiągnąć docelowe 35 godzin. Polityk wymienił również państwa, w których takie rozwiązania już obowiązują. 

To nie jest rewolucyjne rozwiązanie, ono od 20 lat działa we Francji. Tydzień pracy krótszy niż 40 godzin funkcjonuje też w innych krajach, m.in. w Danii. Bo nie chodzi o to, żeby pracować długo, tylko wydajnie. A w nowoczesnej gospodarce wydajności nie mierzy się w godzinach spędzonych w pracy, tylko w efektach tej pracy

- podsumował polityk Razem. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Więcej o: