Czy polskim elektrowniom może zabraknąć węgla? Z najnowszych danych wynika, że nie jest to nieprawdopodobny scenariusz. Jeszcze czarniejsza wizja prezentuje się z nieoficjalnych rozmów z przedstawicieli firm energetycznych, do których dotarł Business Insider.
We wtorek polskie elektrownie odnotowały nieplanowane ubytki mocy. O tym, że one wystąpią, było jednak wiadomo - planowano bowiem remonty. Ale skala problemu okazała się większa niż sądzono, bo przez tydzień ubytki miały również te bloki, które powinny pracować. Niedobór sięgnął łącznie 18,7 GW, ale aż 12,6 GW to przestoje nieplanowane.
Największe jednostki działały w zasadzie na pół gwizdka. Z informacji serwisu wynika, że część problemów bierze się z braku węgla. Świadczyć o tym może oficjalny komunikat giełdowy jednej ze spółek. Tauron poinformował, że przyczyną przestoju elektrowni Jaworzno był brak paliwa. "Powód ubytku: Outage due to operating conditions - Other reasons - No fuel" (z ang. Przestój z uwagi na warunki użytkowe. Inne powody: brak paliwa" - czytamy w oficjalnym komunikacie spółki.
Nie musi tu chodzić o to, że surowiec nie dojechał do elektrowni. Bardziej prawdopodobna jest po prostu procedura oszczędzania paliwa.
Jak spółka komentuje niedobór mocy? Przyznaje wprost, że podobnie jak wszystkie inne działające w branży podmioty, każdą bryłę węgla wrzuconą do pieca ogląda dwa razy. - Wszystkie koncerny energetyczne, w tym również Tauron, ograniczają moce produkcyjne elektrowni węglowych, ze względu na potrzebę odbudowy zapasów paliwa węglowego oraz przygotowania do sezonu jesienno-zimowego, gdy zapotrzebowanie na energię elektryczną w systemie będzie na maksymalnym poziomie - wyjaśnia Patrycja Hamera, rzeczniczka Tauronu Wytwarzanie, cytowana przez BI.
Inne spółki produkujące energię twierdzą, że przerwa w produkcji jest spowodowana "warunkami eksploatacji". Nieoficjalnie spółki przyznają, że pod tym pojęciem kryją się braki paliwa.
Co dalej? Zdaniem państwowej spółki, która czuwa nad producentami i dostawcami energii, ryzyka niedoboru prądu nie ma. - Elektrownie regularnie zgłaszają postoje bloków z uwagi na niskie zapasy węgla kamiennego oraz potrzebę gromadzenia zapasów na okres jesienno-zimowy 2022/2023 - mówi w rozmowie z serwisem Beata Jarosz-Dziekanowska, rzeczniczka PSE.
Jednocześnie przedstawicielka Polskich Sieci Energetycznych uspokaja, że według aktualnych analiz, pomimo ubytków w najbliższych dniach będzie zachowana odpowiednia rezerwa, która pozwoli na bezpieczną pracę systemu elektroenergetycznego.
Nie wiadomo jednak, co będzie w przyszłości. Wszystko przez braki węgla. - Przed nami na pewno trudny sezon zimowy. Na rynku węgla jest obecnie dużo paniki i spekulacji, a niespójne komunikaty rządu, dotyczące bezpieczeństwa energetycznego, nie pomagają opanować tej sytuacji, a tylko potęgują chaos. Rezerwy węgla spadły w ostatnim czasie do rekordowo niskiego poziomu. To efekt wcześniejszego dużego obciążenia elektrowni, które spaliły zapasy i teraz muszą się martwić o dostawy na kolejną zimę - ocenia Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii cytowana przez serwis.
Czy polski system energetyczny jest gotowy na zwiększone zapotrzebowanie? W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnił to ekspert. - Operatorzy sieci energetycznej w Europie tak planują pracę infrastruktury energetycznej, by w maksymalnym stopniu być gotowym na tego rodzaju groźne zdarzenia jak blackout. I mają pokaźny arsenał, by chronić nas przed najgorszym. Od zwiększenia obciążenia działających elektrowni, poprzez wykorzystanie tzw. rezerwy zimnej, czyli włączenia niedziałających bloków, przesunięcie planowanych remontów, po uruchomienie jednostek szczytowo-pompowych - mówi Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych związany z Polityką Insight.
Jak wyjaśnia cały czas mamy rezerwy mocy, które możemy wykorzystać. - Jeśli przyjrzymy się danym Polskich Sieci Elektroenergetycznych dotyczącym tzw. międzyoperatorskiej wymiany międzysystemowej, która jest jedną z najważniejszych linii obronnych operatora sieci przed blackoutem, zobaczymy, że w ciągu czterech ostatnich tygodni ściągnęliśmy od sąsiednich krajów ok. 8,5 GW mocy, by zwiększyć nasze rezerwy. Tymczasem rok temu, a dokładniej o tej samej porze, nasze zapotrzebowanie na awaryjny import wynosiło ponad 11 GW - mówi.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl