Opactwo Benedyktynów w Tyńcu oszukane na wiele milionów. Jest akt oskarżenia

Markowi L. prezesowi jednej z krakowskich spółek grozi kara do 10 lat więzienia za oszustwa, których dopuścił się w stosunku do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Prokuratura oskarża mężczyznę, że działał na szkodę przedsiębiorstwa i spowodował wielomilionowe straty. Łącznie miał popełnić 171 oszustw. Zarzuty usłyszał również jego wspólnik, Bogusław S. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do krakowskiej prokuratury.

Spółka, której właścicielem był Marek L. powstała w 2013 r. Mniejszościowym udziałowcem w firmie było Benedyktyńskie Opactwo Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu. Jak wynika z ustaleń śledczych w wyniku dalszych umów nowopowstała krakowska spółka wydzierżawiła pomieszczenia w siedzibie Opactwa w Tyńcu oraz uzyskała prawa do korzystania ze znaków towarowych Opactwa za wynagrodzeniem stanowiącym 2,5 proc. zysku ze sprzedaży oznaczonych nimi produktów.

Firma zajmowała się głównie produkcją i sprzedażą artykułów spożywczych, chemicznych i przemysłowych opatrzonych znakami towarowymi należącymi do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu.

Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Kraków. Opactwo Benedyktynów oszukane przez spółkę przynoszącą straty finansowe

Od momentu powstania spółki jej funkcjonowanie znacząco przekraczało wartość kapitałów własnych, a prowadzona działalność przynosiła straty. Marek L. mimo złej kondycji finansowej spółki, dokonywał cyklicznie emisji obligacji, które były początkowo zbywane za pośrednictwem podmiotów doradztwa finansowego. Mężczyzna zatrudnił również Bogusława S. Organizował on spotkania promocyjne i szkolenia dla pośredników, utwierdzając ich w przekonaniu, że spółka jest prężnie działającym i rozwijającym się producentem.

Jak donosi krakowska prokuratura do przestępczego procederu doszło w latach 2014-2019. Wówczas Marek L. wprowadzał w błąd inwestorów, przekonując ich o korzystności i bezpieczeństwie inwestycji.

Swe twierdzenia wzmacniał, powołując się na wielowiekową tradycję Benedyktyńskiego Opactwa uczestniczącego w strukturze właścicielskiej spółki. Jednocześnie, ukrywając przed kontrahentami rzeczywistą sytuację finansową spółki, wskazywał, że kościelna osoba prawna z wielowiekową tradycją jest gwarantem, że spółce nie grozi upadłość

- czytamy w komunikacie prokuratury.

Aby ukryć złą kondycję finansową i wyłudzić kolejne środki od dotychczasowych i nowych obligatariuszy, L. proponował nabycie obligacji kolejnych emisji. Według ustaleń prokuratury na poczet ceny ich nabycia spółka zaliczała kwotę, którą winna była uiścić obligatariuszom z tytułu wykupu obligacji terminowych.

Akt oskarżenia dla właściciela spółki. Grozi mu do 10 lat więzienia

Mimo, że Marek L. wiedział, że spółka stoi na granicy bankructwa udzielał w jej imieniu pożyczek. Łącznie przekroczyły one milion złotych. Kolejne zaś emisje obligacji, gdy spółka pozostawała w stanie niewypłacalności, w rzeczywistości pogłębiły jej zadłużenie.

Według ustaleń prokuratury udzielanie pożyczek oraz dokonanie 62 emisji obligacji doprowadziły do straty majątkowej w wysokości 12,5 mln zł. Dodatkowo działania mężczyzny związane z udostępnioną przez Przeora Benedyktyńskiego Opactwa licencją na posiadane znaki towarowe oraz wydzierżawieniem nieruchomości doprowadziły do szkody przekraczającej 1,4 mln zł.

Zobacz wideo Terlikowski: Moim zdaniem można niektóre z tych działań uznać za tortury

Marek  L. został tymczasowo zatrzymany. Wobec Bogusława S. prokurator zastosował dozór policji, zakaz opuszczania kraju i nakaz powstrzymania się od prowadzenia działalności polegającej na pośrednictwie w obrocie papierami wartościowymi.

Za zarzucane przestępstwa Markowi L. grozi kara do 10 lat więzienia, zaś Bogusławowi S. do 8 lat pozbawienia wolności.

Więcej o: