Powody najnowszych strajków, które rozpoczęły się w sobotę, pozostają te same - piloci domagają się podwyżek, ale też lepszego traktowania. - Pracownicy Ryanair mają po prostu dość, ciągły brak szacunku, brak poszanowania zasad rządzących sektorem i belgijskiego prawa - mówił telewizji RTL jeden z pilotów.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Michael O’Leary (dyrektor generalny Ryanaira - przyp. red.) wypowiada się w sposób obraźliwy. Jeśli będzie tak dalej, związkowcy będą kontynuować akcję protestacyjną przez całe lato - zapowiadał sekretarz belgijskiego związku zawodowego CNE Didier Lebbe.
Piloci chcą wyższych wynagrodzeń po tym, jak zgodzili się na obniżenie pensji o 20 proc. podczas kryzysu, który wywołała pandemia koronawirusa - wskazuje "The Brussels Times". Obecnie prawie wszystkie restrykcje związane z COVID-19 zostały zniesione, ale Ryanair wciąż wstrzymuje wypłacanie jednej piątej wynagrodzeń swoich pilotów.
W związku ze strajkiem, który odbywa się w ten weekend, na lotnisku Charleroi odwołanych zostanie część lotów. Z kolei na międzynarodowym porcie lotniczym Zaventem wszystkie loty zostaną anulowane.
To już kolejna akcja protestacyjna w Ryanairze. W ubiegłym miesiącu strajkowali piloci oraz personel pokładowy. Wskazywano na te same powody - arogancję kierownictwa linii lotniczych i żądanie podwyżek.
W ubiegłym tygodniu zarząd Ryanaira wysłał do protestujących list, grożąc, że przewoźnik wycofa się z Belgii, jeśli akcje protestacyjne będą kontynuowane i przypomniał o podpisanym w 2020 roku porozumieniu, które musi być przestrzegane. Związkowcy odpowiadają, że wtedy zgodzili się na 20-procentowe obniżenie zarobków w związku z pandemią, a od tego czasu sytuacja finansowa firmy poprawiła się, zatem - jak podkreślają związki - zarobki też powinny wzrosnąć.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina