Węgla brakuje, a rząd uspokaja Polaków. Nowa wiceministerka klimatu: Chciałabym, żebyśmy nie panikowali

Problemy z dostępnością węgla wciąż się utrzymują. Rządzący uspokajają, że deficytu surowca nie będzie. - To jest trudny czas, ale poradzimy sobie i z węglem, i z innymi nośnikami energii, i z gazem - zapewniała w Polsat New nowa wiceministerka klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Z kolei analitycy przewidują, że może zabraknąć kilka milionów ton surowca.

Węgiel to w ostatnich dniach temat numer jeden w Polsce. Brak surowca w dużej mierze efekt embarga, wprowadzonego po wybuchu wojny w Ukrainie. Nasz kraj nie kupuje już węgla z Rosji. Import z kierunku wschodniego od lat uzupełniał krajową produkcję. W wyniku deficytu przez kilka miesięcy ceny urosły z ok. 1000 do ponad 3000 zł za tonę.  Problemem jest też dostępność - węgla w wielu składach po prostu nie ma. 

Robert Kędzierski pisze w portalu Gazeta.pl o tym, jak z problemami z zakupem węgla radzą sobie mniejsze gminy. W jego rozmowach z Polakami wyraźnie widać, że problemy z dostępnością surowca są powszechne i duże. Rządzący jednak zapewniają, że nie mamy czym się przejmować. 

Brakuje węgla. Nowa wiceministerka: Chciałbym, żebyśmy nie panikowali

Kryzys energetyczny, jeśli chodzi o nośniki energii, jest największy od II wojny światowej, mówiła w Polsat News nowa wiceministerka klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.

To jest trudny czas, ale poradzimy sobie i z węglem, i z innymi nośnikami energii, i z gazem. Baltic Pipe to bardzo dobrze przygotowana inwestycja, która nas wesprze

- mówiła polityczka. 

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl 

Dodała, że mimo zakontraktowanych 13 mln ton węgla, Polska szuka kolejnych możliwości sprowadzenia surowca. Łukaszewska-Trzeciakowska mówiła, że do Polski płynie węgiel nie tylko z Kolumbii i Stanów Zjednoczonych, ale i z Azji.

Chciałabym, żebyśmy nie panikowali, że nie będzie węgla, cukru czy benzyny. Boję się tego, bo jest to woda na młyn Putina

- powiedziała członkini rządu. 

Radziła również, by być cierpliwym i nie stać w kolejkach po węgiel. Jej zdaniem lepiej wyczekać moment, gdy będą już dodatki i każdy będzie mógł kupić węgiel.

Myślę, że jeśli poczekamy jeszcze chwilę, to te ceny się ustabilizują i będziemy w stanie kupić sobie węgiel na zimę w cenach rynkowych i ten dodatek wykorzystać mądrze

- doradziła wiceministerka. 

Jak wynika ze wspomnianego tekstu Roberta Kędzierskiego, Polacy raczej nie czekają z zakupami. Starają się pozyskać węgiel od kilkunastu tygodni, nawet jeśli ciągle brakuje surowca. Inni przygotowują się na zimę zbierając chrust. - Tu naprzeciwko kościoła jest park. Jak wichura przejdzie, to można pójść i nazbierać połamanych gałęzi - mów jedna z rozmówczyń reportera.

Nie wszyscy są też przekonani do dodatków węglowych. - Proszę pana, weźmie pan, potem będą pana sprawdzać, kontrole nasyłać, doszukiwać się. Nie wiem, czy o te pieniądze wystąpię - komentuje kolejny z bohaterów reportażu.

Rząd przekonuje, że nie zabraknie węgla. Eksperci wątpią

Jacek Sasin, minister aktywów państwowych mówi, że "szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno". Wyjaśnił, że zdaje sobie sprawę, że obecnie w składach nie ma tyle węgla, by starczyło dla wszystkich, ale surowiec dotrze do Polski. 

- Okres grzewczy trwa wiele miesięcy. I być może trzeba będzie w niektórych przypadkach etapować te zakupy. Czyli kupować na początek zimy pewną część, a potem, w ramach dochodzenia, kolejnych partii - mówił wicepremier. Wskazywał, że nie przewiduje rozdzielania węgla między obywateli, ale "być może trzeba podchodzić do dostaw bardziej elastycznie". 

Wizje, które są dzisiaj rysowane: Polaków marznących w domach, są dalece przesadzone

- przekonywał Sasin.

Wyraźnie widać, że taką narrację przyjął cały rząd, ponieważ w podobnym tonie wypowiadał się w ubiegły tygodniu premier Mateusz Morawiecki. - Chcę was zapewnić, drodzy rodacy, że także w lipcu i sierpniu, wrześniu, październiku, listopadzie, grudniu, styczniu i tak dalej, statki z importem będą płynąć. I będzie zwiększane wydobycie węgla w polskich kopalniach - mówił szef rządu. Dodał, że spółki Skarbu Państwa dostały zadanie, by zgromadzić nadmiar węgla. 

Niestety, nadzieje i zapowiedzi Kaczyńskiego i Morawieckiego mogą nie znaleźć pokrycia w rzeczywistości. W rozmowie z Gazetą.pl znacznie mniej optymizmu niż premier i prezes PiS wykazywał Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych, związany z Polityką Insight.

Zasypanie dziury powstałej po nałożeniu embarga na rosyjski węgiel, będzie trudne. Nie sposób dziś przewidzieć skali problemów, ale może zabraknąć kilku milionów ton surowca. Z dużym prawdopodobieństwem możemy jednak mówić, że będziemy zmagać się i z bardzo wysokimi cenami, i z trudnościami w dostępności węgla. Również dla gospodarstw domowych

- powiedział Tomaszewski.

Zobacz wideo Zabraknie węgla na zimę? Derski: Myślę, że tak
Więcej o: