Kupowałam teściowej ekogroszek w PGG. Emocje jak w Vegas - gwarantowane

Kupno węgla czy ekogroszku w internetowym sklepie Polskiej Grupy Węglowej (PGG) jest dziś jak gra komputerowa. Mam na to określony czas, zwykle około pół godziny, muszę przy tym wciąż być skupiona. Jest też jak ruletka w kasynie - kompletnie losowa, ale muszę trzymać nerwy na wodzy i kiedy kończę, bolą mnie napięte ze stresu mięśnie. Wielu Polaków w to gra. Co wtorek i co czwartek.

"Sprzedaż w sklepie internetowym odbywa się we wtorki i czwartki. Towar na półkę wystawiany jest od 16 i dostępny do wyczerpania zapasu. Nie przyjmujemy do realizacji zamówień złożonych telefonicznie ani drogą mailową" - przeczytacie na stronie sklepu PGG. Brzmi trochę jak ze słusznie minionej epoki, ale nie tak strasznie, dopóki się nie spróbuje kupna. Ja spróbowałam.  

Operacja ekogroszek 

Przygotowania zaczynam już w poniedziałek - od rozmowy z... programistą. Czarek zdradza mi triki, o których już wiedziałam od teściowej, ale też kilka takich, o których jeszcze nie wiedziałam. Skrzętnie notuję w pamięci.  

Dla mnie to dopiero drugie podejście do zakupu. Moja teściowa ekogroszek do ogrzania małego domu w świętokrzyskiej wsi próbuje kupić od dwóch miesięcy. W każdy wtorek i czwartek. Jest zaangażowana na grupie dyskusyjnej na Facebooku, zbiera tam i wypróbowuje wszystkie informacje, którymi dzielą się członkowie grupy.  

We wtorek koło 15:15 robię przerwę w pracy, wyłączam wszystkie powiadomienia (rozpraszacze) i skupiam się na stronie sklepu Polskiej Grupy Górniczej. Wiem, że w tym czasie, gdzieś za Kielcami, do komputera siada teściowa, a w Krakowie - szwagierka. Obie chcemy pomóc mamie.  

Korzystam z dwóch ekranów, trzech przeglądarek (i jeszcze jednej karty w trybie incognito – na wszelki wypadek). Do 15:20 loguję się na wszystkich przeglądarkach w sklepie PGG. Wiem już, że dane muszę mieć uzupełnione wcześniej - potem nie ma czasu na wpisywanie nazwiska, adresu domu, do którego pojedzie (mam nadzieję) ekogroszek czy numeru konta, z którego chcemy płacić. 

Jak kupowałam ekogroszek w PGGJak kupowałam ekogroszek w PGG sklep.pgg.pl

"Przepraszamy! Spróbuj ponownie później"

Wiem, że przed godziną zero nie można odświeżać strony sklepu, bo "albo cię wywali, albo sczyta jako bota". A i potem nie wolno odświeżać zbyt nerwowo. Pamiętam, że trzeba czekać, aż "kółko przestanie się kręcić", a jak zobaczę błąd 409 - biec do innej przeglądarki, bo tu już nic nie zdziałam. 

Wiem też, że to, że strona się nie wczytuje, nie wynika - jak wielu klientów PGG myślało na początku - ze słabego sprzętu czy marnego łącza internetowego. To widać od razu, pracuję przecież "w internetach":  serwis PGG jest po prostu przeciążony i pada jak mucha. Nie jest przystosowany do obsługi tylu klientów na raz. 

Wiem w końcu, że przy kilku aktywnych oknach sama trochę przeciążam system. No ale chodzi o ogrzewanie dla bliskiej mi osoby, więc - jak inni - nie odpuszczam. 

Pierwsze spowolnienie strony widzę już ok. 15:30 - jedna z przeglądarek odświeża się automatycznie i pojawia się komunikat na mocno patriotycznym tle. To dodatkowo mnie irytuje, bo biało-czerwone barwy powinny przecież budzić w nas dobre emocje. "Przepraszamy! Spróbuj ponownie później. Została przekroczona maksymalna liczba jednoczesnych połączeń do witryny sklepu...". Widziałam go w ubiegły czwartek wiele razy.  

Wielu Polaków już go widziało w minione wtorki i czwartki. 

Węgiel? Zaraz rzucą!

O 15:40 dzwoni budzik w telefonie. Na wypadek, gdybym magicznie zapomniała, jak wiele jest problemów z kupieniem węgla i że ZARAZ RZUCĄ. Gapię się na przesuwający się po stronie napis "Od początku sprzedaży węgla luzem, dostępnego w kopalniach PGG S.A., obsłużyliśmy 94 839 klientów, do których trafiło 474 195 ton węgla w atrakcyjnej cenie".  

Może dziś będę 94 840. i dorzucę dwie tony? Bo na raz mogę wziąć tylko dwie – takie zasady.  

O 15:55 nie wytrzymuję i lecę odświeżyć. Ale nie stronę sklepu PGG, lecz znaną polującym na węgiel Polakom stronę sprawdzwegiel.pl.  

To tu najpierw pojawi się informacja o dostępności "naszego" ekogroszku. A w grupie użytkowników tej strony na FB pojawią się za pół godziny-godzinę komunikaty "Mam! Udało się! Zwalniam kolejkę" albo "Znów się nie udało, do czwartku...". 

Jak kupowałam ekogroszek w PGGJak kupowałam ekogroszek w PGG sprawdzwegiel.pl

Rzucili. Ruletka w ruch 

Dostępność "mojego" ekogroszku zaczyna "świecić" na zielono na sprawdzwegiel.pl dopiero o 16:16. Głęboki oddech i pierwsze odświeżenie strony sklepu. Błąd. Drugie, siódme, dziesiąte... Tylko spokój mnie uratuje.

Za nie wiem którym razem otwieram szeroko oczy, bo udało się - mogę wirtualnie załadować worki do koszyka! Co więcej, dość szybko dochodzę w nieznane mi dotąd rewiry, czyli przechodzę do samego koszyka. Do tego poziomu jeszcze nie doszłam. Mogę zaznaczyć zakup bez akcyzy, kuriera, adres jest zaciągnięty, system przelicza mi nawet kwotę. Trochę jakbym grała w grę i zdobywała kolejne poziomy.

Jak kupowałam ekogroszek w PGGJak kupowałam ekogroszek w PGG sklep.pgg.pl

Już się witam z gąską... Ale jasny jest komunikat, że załadowanie worka do koszyka nie gwarantuje jeszcze jego kupna, więc trzeba iść do kasy od razu. A przy przejściu do kasy znów pojawia się plansza "Spróbuj ponownie później". I tak wiele razy.  

Nie poddaję się - zgodnie z radami odświeżam cierpliwie, cierpliwie przesyłam formularz. Do koszyka trafiam jeszcze dwa razy - z takim samym rezultatem. Około 16:42 zaczynam się poddawać. Wypróbowałam już wpisywanie adresu "z palca", a nawet trochę oszukałam, logując się do firmowego VPN, bo może to pomoże. Nie pomogło. 

O 16:45 "nasz" ekogroszek nie jest już dostępny, "świeci" na czerwono. Koniec zabawy. Czas gry - 29 minut. Game over. Kolejne podejście w czwartek. 

Więcej o: