Brytyjski rząd przygotował "rozsądny najgorszy scenariusz", według którego kraj może stanąć w obliczu niedoboru mocy elektrycznej. Chodzi o około jedną szóstą szczytowego zapotrzebowania - podaje Bloomberg, dodając, że według tego scenariusza problemy mogą wystąpić nawet po uruchomieniu rezerwowych elektrowni węglowych.
Więcej informacji z Wielkiej Brytanii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Rządowy scenariusz ma zakładać, że przy temperaturach poniżej średniej i zmniejszonym importem energii elektrycznej z Norwegii i Francji, Wielką Brytanię mogą czekać w styczniu 2023 r. cztery dni, w których konieczne może się okazać zastosowanie środków nadzwyczajnych w celu oszczędzania gazu.
Bloomberg wskazuje, że Brytyjczycy w nadchodzącą zimę będą musieli zmierzyć się z jeszcze jednym problemem - wysokimi rachunkami za energię. Średnie roczne rachunki "prawdopodobnie wzrosną" powyżej 4200 funtów z obecnych ok. 2000 funtów.
Agencja nie podaje, jak dokładnie miałyby zostać przeprowadzone wyłączenia energii - wiadomo, że mają dotknąć przemysłu i gospodarstw domowych.
Bank Anglii ostrzegł w zeszłym tygodniu, że Wielka Brytania jest na dobrej drodze do długiej recesji - bezprecedensowe ceny energii powodują, że inflacja zmierza w kierunku 13 proc. - podaje Agencja Reutera. Jak czytamy, jakakolwiek reakcja polityczna jest utrudniona z powodu walki o stanowisko premiera Wielkiej Brytanii. Rozstrzygnięcie nastąpi 5 września.
"Brytyjski rząd podzielił się na zwalczające się obozy pod przewodnictwem ministerki spraw zagranicznych Liz Truss i byłego ministra finansów Rishiego Sunaka, którzy rywalizując o stanowisko premiera, spierają się o to, jak zareagować" - wyjaśnia sytuację Agencja Reutera.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina