Po inwazji Rosji na Ukrainę Niemcy wstrzymały procesu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. W lipcu Gazprom ograniczył także przesył gazu przez Nord Stream 1, tłumacząc, że nie może zagwarantować bezpiecznego działania jednego z krytycznych elementów gazociągu. Od 27 lipca gazociąg ma tylko 20 proc. przepustowości. W ramach sankcji nałożono też embargo na rosyjski gaz. To wszystko sprawiło, że sytuacja Gazpromu nie jest najlepsza.
Agencja Reutera donosi, że w sumie eksport gazu przez Gazprom do państw spoza Wspólnoty Niepodległych Państw spadł o 36,2 proc. do 78,5 mld metrów sześciennych w okresie od 1 stycznia do 15 sierpnia, a produkcja zmniejszyła się o 13,2 proc. do 274,8 mld metrów sześciennych, zestawiając to z danymi z ubiegłego roku. W samym lipcu eksport zmniejszył się o 59 proc. względem 2021 roku.
Kryzys energetyczny dotyka więc również rosyjski koncern. W przedstawionych we wtorek szacunkach dla Europy zapowiada on podwyżki cen gazu w okresie zimowym. Ceny mają wzrosnąć o 60 proc.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
"Ceny spotowe gazu w Europie osiągnęły obecnie poziom 2500 dol. za 1000 m sześc. Konserwatywne szacunki sugerują, że jeśli ten trend cenowy się utrzyma, ceny tej zimy przekroczą 4000 dol. za 1000 m sześc." - czytamy we wtorkowym komunikacie Gazpromu.
Wojciech Jakóbik, dziennikarz portalu BiznesAlert.pl tłumaczy, że Gazprom świadomie wpływa na rynek i wyższe ceny gazu. "Turbina Nord Stream 1 kurzy się w Niemczech. Rosjanie wciąż jej nie odebrali, choć Berlin sprowadził ją z Kanady, wcześniej wymuszając zawieszenie niektórych sankcji za atak na Ukrainę. Tymczasem Gazprom dalej ogranicza podaż, windując cenę gazu powyżej poziomu z początku inwazji" - wyjaśnia.
Embargo na rosyjski gaz sprawiło, że cała Europa sprawdza swoje magazyny. Polski rząd powtarza, że nasze zapasy gazu są pełne. Problem w tym, że choć magazyny gazu w Polsce są zapełnione w ponad 99 proc. to nie oznacza to, że dysponujemy pokaźnymi zapasami surowca. Pojemność naszych magazynów to nieco ponad 3 mld metrów sześciennych, tymczasem w rok zużywamy ok. 20 mld m sześc. gazu.
W gorszej sytuacji są jednak Niemcy. Muszą oni bowiem ograniczyć zużycie gazu o 20 proc. W innym wypadku wejdą zimą w ostatni etap planu awaryjnego, który zakłada, że Federalna Agencja Sieciowa Niemiec będzie decydować, kto z gazu będzie mógł skorzystać. Pierwsze w kolejce są gospodarstwa domowe i systemowo istotne przedsiębiorstwa.