Katastrofa na Odrze dramatem także dla części biznesów. "Masakra", "To nas pozamiatało", "Już po sezonie"

Katastrofa ekologiczna na Odrze sprawiła, że biznes turystyczny, rekreacyjny i gastronomiczny nad rzeką zamarł. Północna Izba Gospodarcza informuje o 75 proc. odwołanych rezerwacji. Wypożyczalnie sprzętu wodnego w zasadzie nie mają klientów. Podobnie część smażalni ryb.
Masakra, nic nie ma ruchu. Nastawiliśmy się, że ten długi weekend będzie najlepszym weekendem w roku, a tak naprawdę nawet nie zwrócił nam się koszt towaru. Bardzo dostaliśmy po głowie przez tę sytuację. Zobaczymy jeszcze najbliższy weekend, bo może jeszcze panika minie. Nastawiamy się, że jest już po sezonie

- słyszymy w smażalni ryb w Lubczynie.

O "tąpnięciu" słyszymy także w smażalni Wiking w Trzebieży, choć nasza rozmówczyni raczej nie brzmi na załamaną. 

W długi weekend było mniej klientów. To nie był taki obrót jak w poprzedni weekend czy rok temu. Ale czy to było związane z rybami czy dlatego, że kąpielisko w Trzebieży jest zamknięte z powodu sinic - tego nie wiem. Jak nie można nogi zamoczyć, to po co tu przyjeżdżać. Wszyscy pojechali nad morze, tam też się zje rybę

- tłumaczy nam właścicielka lokalu. Dodaje, że trzeba czekać na rozwój sytuacji.

Taką rzecz to można powiedzieć po dwóch tygodniach obserwacji, nie po trzech dniach. Na razie pracujemy. A po 15 sierpnia ruch zawsze samoistnie się zamyka

- wskazuje.

Portal wszczecinie.pl dodaje, że choć nad Zalewem Szczecińskim nie brakuje turystów, to w ten długi weekend od rybnych dań woleli pierogi i sałatki.

Z drugiej strony, nie wszystkie relacje są złe. W smażalni ryb "Szczupak" w Nowym Warpnie słyszymy, że ruch absolutnie nie zamarł, natomiast klienci częściej kupują ryby morskie. - Niektórzy się boją, niektórzy nie - relacjonuje właścicielka. 

Północna Izba Gospodarcza alarmuje: biznes będzie miał gigantyczne straty

Na alarm bije Północna Izba Gospodarcza.

Oni mówią wprost: dla nas już skończył się sezon turystyczny. Półtora miesiąca strat z czterech miesięcy całkowitego funkcjonowania

- mówi o sytuacji przedsiębiorców Hanna Mojsiuk, prezeska PIG. W komunikacie Północna Izba Gospodarcza. informuje m.in., że katastrofa ekologiczna na Odrze to gigantyczne straty i niemal całkowita blokada funkcjonowania dla wypożyczalni kajaków i sprzętu wodnego czy ośrodków turystycznych.

Odbieramy dramatyczne telefony od zdesperowanych przedsiębiorców. Mówią o tym, że ogłoszony „zakaz korzystania z Odry" sprawił, że klienci po prostu pouciekali

- mówi Mojsiuk.

Odkąd ogłoszono zamknięcie Odry, odpływ klientów jest 100 proc. Niedziela, długi weekend, miałbym idealne obłożenie w taką pogodę i przy takich okolicznościach. Do rowerków wodnych byłaby kolejka, a nie ma nikogo. Sytuacja jest o tyle oburzająca, że znowu zamknięto nas z dnia na dzień, gastronomia zatowarowana, mięso kupione i wszystko trafi do schroniska dla zwierząt. To nas pozamiatało. Jestem załamany

- żali się cytowany przez PIG Ryszard Fertała, właściciel ośrodka wypoczynkowego Szczecin Toys Garden Dziewoklicz.

Zobacz wideo Katastrofa ekologiczna na Odrze. "Miejscowi żyją w strachu"
  • Więcej o katastrofie ekologicznej na Odrze przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Czy przedsiębiorcom należy się odszkodowanie?

Północna Izba Gospodarcza apeluje o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla przedsiębiorców. Oczekuje m.in. rekompensat lub zwolnienia z opłat czynszowych czy podatkowych.

Jednocześnie PIG cytuje mec. Marka Jarosiewicza, adwokata z kancelarii Wódkiewicz&Sosnowski, który wskazuje, że odszkodowania dla przedsiębiorców nie muszą być łatwe do uzyskania. Wskazuje, że szanse byłyby wyższe gdyby udało się ustalić sprawcę skażenia (choć otwartym pozostaje pytanie o jego możliwości do uregulowania roszczeń wobec niego) lub gdyby udało się wykazać zaniechania odpowiednich organów i udowodnienie, że działania zapobiegające katastrofie można było podjąć odpowiednio wcześniej "tak by aktualnie obowiązujący zakaz nie był konieczny".

Trzeba przy tym pamiętać, że rozporządzenia porządkowe stanowią tylko tymczasową reakcję na nagłe zagrożenia - jeśli sytuacja uzasadniająca omawianą reakcję Wojewody miałaby się przedłużać, należałoby rozważyć wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. W takim wypadku sytuacja przedsiębiorców byłaby zdecydowanie lepsza, mieliby oni bowiem możliwość składania wniosków o odpowiednie odszkodowania do Wojewody

- wskazuje mec. Jarosiewicz.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: