Co dalej z pieniędzmi z KPO? Wiceszef MSZ: Komisja Europejska musi dojrzeć do tej decyzji

- Szanse na otrzymanie przez Polskę środków z unijnego Funduszu Odbudowy są cały czas bardzo duże, kilkadziesiąt procent - powiedział w Polsat News wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Pieniądze z tego funduszu są wstrzymywane, ponieważ Polska w sposób niezadowalający realizuje nakreślone przez Komisję Europejską "kamienie milowe".

- Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych - powiedziała pod koniec lipca Ursula von der Leyen. Szefowa Komisji Europejskiej podkreśla, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną, powołując w jej miejsce Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, nie spełnia warunków do wypłaty środków z KPO

Zobacz wideo KPO zostało zaakceptowane i co dalej?

Polska nie realizuje "kamieni milowych". Co z KPO?

RMF FM nieoficjalnie dowiedziało się, że 63 mln euro zostało potrącone z budżetu europejskiego dla Polski w związku z niepełnym dostosowaniem się do decyzji TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej. Oprócz likwidacji Izby Dyscyplinarnej Komisja Europejska oczekuje również zawieszenia skutków jej orzeczeń w sprawach o uchylenie immunitetu sędziowskiego.  

Prof. Robert Grzeszczak w rozmowie z portalem Gazeta.pl powiedział, że ocena spełnienia "kamieni milowych" przez Polskę jest "negatywna i to z wykrzyknikiem". Według niego Unia Europejska czeka na wyniki wyborów w Polsce w 2023 r. i wciąż jeszcze nie używa najtwardszych sankcji, bo rozbiłyby one, także gospodarczo, Polskę i napędziły nastroje nacjonalistyczne. 

Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.

KPO. Marcin Przydacz zapewnia, że pieniądze dla Polski będą 

Mimo to wiceszef MSZ Marcin Przydacz jest spokojny o to, że Polska dostanie pieniądze z KPO. Ocenia  szanse uzyskania tych środków na "bardzo duże - kilkadziesiąt procent".  

- My z naszej strony wykonaliśmy pewne kroki. Teraz piłka jest po stronie Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen przecież przyjechała do Polski i powiedziała "tak", Polacy wykonali kilka konstruktywnych kroków, trzeba to KPO odblokować - mówił na antenie Polsat News.  

Warto przypomnieć, że w czerwcu Komisja Europejska zaakceptowała polski KPO, czyli zaakceptowała wypłacenie Polsce pieniędzy, o ile wywiąże się z wymogu nazywanego w skrócie "pieniądze za praworządność'. Podsekretarz stanu uważa jednak, że przewodnicząca Komisji Europejskiej pojechała do Europarlamentu i pod naciskiem także części polskich europosłów zmieniła swoje podejście. - To Komisja Europejska musi dojrzeć do tej decyzji - mówił. W podobnym tonie w lipcu wypowiadał się Jarosław Kaczyński.

Co dalej z KPO? Kaczyński: W takim razie koniec

- Z naszego punktu widzenia to jest już w tej chwili obojętne. Wynik jest taki, jaki jest: robimy to, czego byśmy nie zrobili, gdyby nie Unia i Unia w odpowiedzi, zamiast po prostu dać nam to, co nam się należy absolutnie jak każdemu innemu państwu, to nie daje. No... to w takim razie koniec - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości, cytowany przez dziennik.pl.   

Marcin Przydacz na antenie Polsatu powiedział, że Polska rozmawia z Komisją Europejską, ale KE nie może spodziewać się, że Polska będzie wykonywać kolejne kroki, ponieważ "tak ta lista może się nie skończyć".  - Wykonamy krok A, Ursula von der Leyen powie "to dobrze", ale zapomnieliśmy wam powiedzieć, że jest jeszcze krok B. I tak można w nieskończoność aż do przyszłorocznych wyborów - stwierdził Marcin Przydacz, cytowany przez money.pl.

Więcej o: