Eksperci i specjaliści wojskowi wiążą ogromny ruch na Moście Kerczeńskim z odpływem rosyjskich turystów, którzy pospiesznie opuścili półwysep po serii bombardowań w bazach wojskowych. Panika ogarnia Rosjan, ponieważ uświadamiają sobie, że to naprawdę prawdziwa wojna - poinformował doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denysenko.
Więcej informacji z Ukrainy i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Teraz na Krymie i we wszystkich sąsiednich regionach zdecydowanie panuje panika. Co więcej, zaczęli rozumieć, że wojna jest blisko i że nie jest to coś abstrakcyjnego, że wojna, dociera do wszystkich regionów Federacji Rosyjskiej. Dlaczego? Ponieważ zaledwie wczoraj przez most krymski przejechało 38 tys. samochodów. Niepokój jest tak poważny, że nawet po opłaceniu zakwaterowania, turyści wracają na kontynent. A ci, którzy jeszcze nie przyjechali, po prostu rezygnują z odpoczynku - wyjaśnił Denysenko.
Rosyjscy turyści masowo opuszczają Krym. 20 proc. urlopowiczów zrezygnowało z biletów turystycznych. Wzmożony ruch na moście skomentował również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. - Świadczy to o tym, że absolutna większość obywateli państwa terrorystycznego już rozumie lub przynajmniej czuje, że Krym nie jest miejscem dla nich - powiedział.
We wtorek nad ranem w Dżankoj, w północnej części okupowanego przez Rosjan półwyspu doszło do eksplozji i detonacji magazynu z amunicją. Zniszczone zostały składy amunicji, ale też ważna stacja transformatorowa. Po południu rosyjskie źródła medialne doniosły o nowej serii wybuchów na półwyspie. Kilka eksplozji miało miejsce w pobliżu rosyjskiej bazy lotniczej w miejscowości Hwardijske koło Symferopola.
W wysadzonym składzie amunicji wciąż istnieje ryzyko pożaru i wtórnych detonacji - poinformował samozwańczy szef regionu Sergiej Aksjonow. Przekazał, że do ostatniej detonacji doszło w środę nad ranem o godzinie 8:20. - Właśnie obserwowaliśmy z drona dwa ogniska pożarów. Wciąż istnieje zagrożenie ich rozszerzenia i detonacji - powiedział Aksjonow. W gaszeniu pożaru biorą udział dwa śmigłowce.
W środę stacja CNN, powołując się na anonimowe źródło w ukraińskim rządzie, potwierdziła, że za trzema atakami na rosyjskie obiekty wojskowe na okupowanym Krymie stoi Ukraina. Do uderzeń m.in. na bazę wojskową Saki doszło w zeszłym tygodniu.
W wyniku serii eksplozji zniszczonych lub poważnie uszkodzonych zostało co najmniej osiem rosyjskich samolotów. Zdaniem brytyjskiego wywiadu ucierpiało też samo lotnisko. W wyniku nalotu zginęła przynajmniej jedna osoba.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina