Pięć lat temu Xiao został wyprowadzony z luksusowego hotelu Four Seasons w Hongkongu, gdzie wtedy mieszkał. Początkowo jego rodzina zgłosiła zaginięcie, później jednak je wycofała, twierdząc, że udało się nawiązać kontakt z mężczyzną - przypomina BBC. Według lokalnych mediów, miliarder miał zostać uprowadzony przez agentów chińskiej bezpieki.
Wiadomo na pewno, że od tamtego czasu go nie widziano i nie było żadnych oficjalnych informacji od niego, poza opublikowanym w chińskiej gazecie oświadczeniem, w którym zachwalał chińskie rządy prawa i stwierdzał, że nie został porwany. Ambasada Kanady - Xiao Jianhua miał też obywatelstwo kanadyjskie - przekazała w lipcu tego roku, że stanie przed sądem.
Teraz poznaliśmy efekt tego procesu. Xiao Jianhua został skazany przez sąd w Szanghaju na na 13 lat więzienia i niemal milion dolarów grzywny. Rekordowo wysoką karę nałożono także na należący do niego koncern Tomorrow Holding, który w związku z nieprawidłowościami finansowymi zapłacić ma równowartość ponad 8 miliardów dolarów amerykańskich.
Zarzuty dla Xiao i jego firmy dotyczą nielegalnego wyprowadzania środków publicznych, sprzeniewierzanie powierzonego mienia, nielegalne wykorzystywanie funduszy i łapówkarstwo. Według sądu, "poważnie naruszyli porządek zarządzania finansowego" i "zaszkodzili bezpieczeństwu finansowemu kraju". Kara i tak została zmniejszona, bo zarówno miliarder, jak i jego firma, przyznali się do przestępstw i pomogli w odzyskaniu aktywów.
Xiao Jianhua był uważany za jednego z najbogatszych Chińczyków, mającego powiązania z najwyższymi elity rządzącej. Po tym, jak władzę przejął Xi Jinping i zaczęła się jego kampania antykorupcyjna, Xiao w 2014 roku wyjechał z Chin do Hongkongu, skąd trzy lata później miał być wywieziony do kontynentalnych Chin przez bezpiekę.
Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Chin zapytany w piątek o prawo dostępu konsularnego dla Xiao Jianhuy jako obywatela Kanady, odpowiedział, że to prawo mężczyźnie nie przysługuje, bo chińskie prawo nie uznaje podwójnego obywatelstwa - podaje Reuters. Kanadyjski resort spraw zagranicznych przekazał, że śledzi sprawę i jest zaniepokojony brakiem przejrzystości procesu a także brakiem dostępu dyplomatów do skazanego.