W ciągu ostatnich miesięcy media wielokrotnie informowały o problemach z blokiem energetycznym w Jaworznie. Ostatnio sporo poważnych kłopotach zrobiło się głośno na początku sierpnia. Okazało się wówczas, że lej żużlowy, uszkodzony na początku miesiąca, wymaga dłuższej naprawy. Dziś wiadomo, że co najmniej 29 sierpnia blok nie wznowi pracy.
Prezes Rafako Radosław Domagalski-Łabędzki w rozmowie z serwisem Business Insider mówi, że nowy blok w Elektrowni Jaworzno może nie ruszyć, jak pierwotnie zakładano, w sierpniu. Szef spółki, która budowała jednostkę, po raz kolejny twierdzi, że jedną z przyczyn problemów jest złej jakości paliwo. - Jeśli do kotła znów podawać będziemy węgiel złej jakości, to pojawią się kolejne problemy - stwierdził.
Testowanie instalacji może przeciągnąć się nawet do 2023 r., choć planowano zakończenie wszystkich prac do końca października tego roku
- powiedział Domagalski-Łabędzki.
Prezes Rafako podkreślił też, że całkowicie wyklucza możliwość usterki kotła. - Wszystkie problemy, które teraz zaistniały, mają związek wyłącznie z niedoborem węgla i jakością węgla, który jest podawany do spalania w nowym bloku - stwierdził.
Rafako o złej jakości węgla mówi od miesięcy. I od miesięcy Tauron, który jest operatorem elektrowni w Jaworznie, stanowczo zaprzecza tym zarzutom. Zdaniem dostawcy prądu nie ma możliwości, by np. metalowe zanieczyszczenia dostały się do instalacji i ją uszkodziły. Jak wyjaśnia spółka, blok 910 MW, jako jedna z najnowocześniejszych jednostek tego typu w kraju, został wyposażony przez Rafako w kompletny system detekcji i wychwytu zanieczyszczeń metalicznych (ferromagnetyków), celem zabezpieczania instalacji przed ewentualnymi uszkodzeniami i zakłóceniami w pracy jednostki.
Podkreślić trzeba też, że spór pomiędzy Rafako i Tauronem trwa od kilkunastu miesięcy. Blok w Jaworznie oddano do użytku w lutym 2020 roku, jednak wkrótce potem musiał wstrzymać działanie na skutek awarii. Rafako podjął prace, których celem było trwałe usunięcie wad w rejonie komory paleniskowej bloku, co ma zapewnić bezawaryjną pracę bloku w perspektywie wielu lat - twierdził już we wrześniu ubiegłego roku Jarosław Domagalski-Łabędzki, prezes spółki.
Trudno rozstrzygnąć, co wywołało awarię elektrowni w Jaworznie, wiadomo, że branża przeżywa spore trudności. Potwierdził to w rozmowie z next.gazeta.pl Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.
- Faktem jest, że polskie elektrownie od wielu miesięcy borykają się z brakami węgla, ponieważ już pod koniec ubiegłego roku zużyły ogromne zapasy paliwa zalegające na zwałach przy kopalniach i blokach energetycznych (powstałe podczas lockdownu), nie zamawiając większych dostaw znacznie droższego węgla z importu. Braki i spadek jakości podawanego do bloków energetycznych paliwa widać już wyraźnie w statystykach - stwierdził.
Z danych Agencji Rynku Energii, wynika, że od stycznia do maja kaloryczność węgla spalanego w elektrowniach była o niemal 0,5 MJ/t niższa niż w podobnym okresie rok wcześniej. - To duża zmiana. Widać więc, że - średnio rzec biorąc - w całym kraju do kotłów trafia węgiel gorszej jakości, z większą ilością skał.
Ekspert podkreślił też, by oceniając doniesienia dotyczące problemów z blokiem Jaworznie brać pod uwagę spór pomiędzy Tauronem i Rafako. - Wciąż toczą miedzy sobą spór ws. wykonania tego bloku węglowego. Sprawa jest obecnie w arbitrażu przed Prokuratorią Generalną Skarbu Państwa. Dlatego z dużą ostrożnością podchodziłbym do takich publicznych oskarżeń jednej strony konfliktu - wyjaśnia ekspert.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl