15,4 proc. - tyle, według konsensusu prognoz dla agencji Reutera, wyniosła w sierpniu inflacja w Polsce. Tyle też wychodzi z projekcji analityków z Santander Banku. Ekonomiści z Pekao przewidują 15,3 proc., z Credit Agricole 15,2 proc., a z Banku Millennium 15,6 proc. Sprytną prognozę przedstawili eksperci z PKO Banku Polskiego, którzy po prostu napisali, że według nich inflacja w sierpniu sięgnęła 15-15,5 proc.
Kto ma rację? Tego dowiemy się w środę 31 sierpnia, gdy Główny Urząd Statystyczny poda pierwszy odczyt inflacji za sierpień. Po prawdzie będzie to tzw. szybki szacunek, który potem bywa jeszcze symbolicznie korygowany (np. miesiąc temu najpierw GUS poinformował, że inflacja w lipcu wyniosła 15,5 proc., a po dwóch tygodniach zmienił odczyt na 15,6 proc.). Niemniej da jednak pewien obraz sytuacji.
Niewykluczone, że po raz pierwszy od ponad roku zobaczymy niewywołany decyzją legislacyjną spadek inflacji rocznej. Stanie się tak, jeśli GUS poda odczyt nie wyższy niż 15,6 proc. (tyle wyniosła inflacja w lipcu - najwięcej od marca 1997 r.). Ostatnim miesiącem, gdy inflacja "sama z siebie" nie wzrosła (tj. nie była wyższa niż miesiąc wcześniej), był czerwiec 2021 r. Myśleliśmy, że takim miesiącem był już lipiec br. - gdy inflacja według szybkiego szacunku wyniosła 15,5 proc. - tyle samo co miesiąc wcześniej - ale jednak w połowie sierpnia GUS zrewidował odczyt w górę, do 15,6 proc.
Zatem od czerwca 2021 r. każdy kolejny odczyt inflacji był wyższy od poprzedniego. Z jednym wyjątkiem - w lutym br. inflacja wyniosła 8,5 proc. wobec 9,4 proc. w styczniu, ale tamten spadek został spowodowany "sztucznie" - wejściem w życie tarczy antyinflacyjnej. Zakładała ona m.in. zerowy VAT na część żywności, obniżkę stawek VAT na paliwo (do 8 proc.), ciepło i prąd (do 5 proc.) oraz gaz ziemny i nawozy (do 0 proc.).
Nawet jeśli inflacja w sierpniu okaże się delikatnie niż w lipcu, to nie będzie to żaden powód do radości. Trudno się bowiem cieszyć z dwucyfrowej inflacji. To, czy ceny rosną rok do roku w tempie 15,6- czy np. 15,4-procentowym ma mikroskopijne znaczenie. Oczywiście, tym bardziej że GUS pada zmiany cen w modelowym koszyku dóbr, a każdy z nas ma inny.
Według prognoz ekonomistów, w najbliższych kilku miesiącach możemy zobaczyć bardzo delikatne spadki inflacji (czyli spadki tempa wzrostu cen, nie spadki cen!!!). Na początku 2023 r., m.in. w efekcie wejścia w życie nowych taryf za energię - znów wskaźnik może podskoczyć, nawet w pobliże 20 proc. W gruncie rzeczy dużo zależy od sterowania cenami ze strony rządu, który może nakazać Urzędowi Regulacji Energetyki blokować podwyżki gazu czy prądu.
Sierpniowy odczyt inflacji będzie ważny dla Rady Polityki Pieniężnej, która spotka się już w środę 7 września. Im niższy będzie to odczyt, tym mniejsze szanse na kolejną podwyżkę stóp. Dlatego też, że najnowsze dane z gospodarki - czy to o wzroście PKB, czy o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej czy nastrojach konsumenckich - wskazują na pogarszającą się koniunkturę (co nie sprzyja dalszemu podnoszeniu stóp).
W każdym razie wszystko wskazuje na to, że RPP jest już przy końcu podwyżek stóp procentowych. Obecnie stawka referencyjna NBP wynosi 6,50 proc.
W grę wchodzi scenariusz, w którym decydujemy się na niewielką podwyżkę we wrześniu i zapowiadamy przerwę w cyklu, ale nie deklarujemy jego końca. Możliwe jest też, że RPP nic już nie zrobi ze stopami we wrześniu, ale nie złoży deklaracji końca podwyżek
Z dyskusji RPP może wyłonić się taki scenariusz, w którym podnosimy stopy procentowe jeszcze raz o 25 pb albo dwa razy po 25 pb. Nie można też jednak wykluczyć, że skończymy na razie podwyższanie stóp procentowych, ale jednocześnie nie wiążemy sobie rąk i nie ogłaszamy końca cyklu podwyżek
- mówił o możliwych scenariuszach prezes NBP Adam Glapiński w poniedziałkowej rozmowie z Business Insider Polska.