Tomasz Lis został zwolniony w trybie natychmiastowym 24 maja br. Nie są znane przyczyny tej decyzji. Dziennikarz kierował "Newsweekiem" od 2012 r. 1 lipca Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie rozpoczął kontrolę w redakcji tygodnika "Newsweek Polska".
Inspektorzy sprawdzali m.in. firmowe procedury i regulaminy antymobbingowe oraz antydyskryminacyjne, a więc to, czy pracownicy mogli skutecznie zgłaszać niepożądane zachowania w redakcji. Powodem kontroli był m.in. reportaż Wirtualnej Polski: "'Płakałam, miałam ataki paniki'. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego 'Newsweeka'?" z 24 czerwca 2022 r., w którym pojawiły się takie zarzuty pod adresem byłego już redaktora naczelnego.
Efekty kontroli w "Newsweeku" zostały zebrane w odpowiednim protokole. "Rzeczpospolita" donosi jednak, że szczegóły tego dokumentu zostały objęte tajemnicą - zwłaszcza te rozdziały, które mogły rozwiać wątpliwości wokół odejścia Tomasza Lisa.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Według informacji "Rzeczpospolitej" tajemnicą objęto trzy rozdziały. Jednego z nich nie utajniono nawet tytułu. Pozostałe to: "Zgłoszone przez pracowników zachowania skutkujące wszczęciem postępowań antymobbingowych dotyczące redakcji Newsweeka z lat 2018-2022" oraz "Ankiety dotyczące badania atmosfery w pracy".
Tajemnica obejmuje także trzy załączniki: "Dokumentacja dotycząca zgłoszonych oficjalnie przypadków mobbingu w redakcji Newsweeka w okresie 2018–2022 r.", "Opracowanie wyników badania atmosfery pracy z dnia 20 lipca 2022 r." oraz załącznik z korespondencją do zarządu Ringer Axel Springer Polska (RASP). Utajniono także tytuł rozdziału poświęconego korespondencji, więc nie wiadomo - czego ona dotyczyła.
- RASP wnioskował o objęcie tajemnicą przedsiębiorstwa tych części raportu, które zawierają dane osobowe i informacje wrażliwe - przekazała "Rzeczpospolitej" Agnieszka Skrzypek-Makowska z RASP.
Przypominamy, że według doniesień "Rzeczpospolitej" kontrola Państwowej Inspekcji Pracy nie potwierdziła zarzutów o mobbing, którego miał się dopuszczać Tomasz Lis w "Newsweeku". Dziennikarze "Rz" ustalili także, że by zbadać tę kwestię, przeprowadzono ankietę wśród 30 pracowników "Newsweeka". 22 osoby odmówiły udziału w niej.
Skomentował to nawet sam zainteresowany. Stwierdził, że nie oczekuje przeprosin od Wirtualnej Polski, która opublikowała artykuł zawierający zarzuty o mobbingu, ale nie jest pewien, czy będzie umiał zapomnieć o sprawie. "Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście - wybaczam. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć" - napisał w mediach społecznościowych.