Tegoroczny sezon grzewczy może być jednym z najcięższych w historii. Problemem może bowiem okazać się zarówno dostępność węgla, jak i jego cena. Surowiec jest dziś kilkukrotnie droższy niż przed wybuchem wojny w Ukrainie. I niemal niedostępny - w dużej mierze na skutek decyzji premiera Mateusza Morawieckiego. Ogłosił on bowiem rezygnację z rosyjskiego węgla, a to właśnie sprowadzane ze wschodu paliwo uzupełniało wynoszący kilka milionów ton niedobór polskiej produkcji.
Władze zdecydowały się na kilka rozwiązań. Pierwsze to dodatek węglowy w wysokości 3000 zł, kolejne to sprowadzanie węgla z zagranicy. Cena tony węgla w wielu składach zbliża się jednak do 4000 zł, a tempo importu może okazać się zbyt wolne, by wszyscy chętni zdążyli zaopatrzyć się przed zimą.
Ile zatem trzeba zapłacić za węgiel? Anna Moskwa, szefowa resortu środowiska, przyznaje, że, koszt może okazać się wysoki. - Jeśli chodzi o ilość węgla, to co słyszymy to, że węgiel jest i będzie. Oczywiście wyzwaniem jest cena węgla z importu. Płynie zza granicy, tak jak wspominałam, niezmiennie Kolumbia, Indonezja, Australia i RPA. Nawet te koszty transportu, to jest coś, co wpływa na jego cenę ostateczną - powiedziała ministerka na antenie Polsat News.
Odniosła się też do problemów z zakupem węgla w Polskich kopalniach. Sklep PGG dwa razy w tygodniu przeżywa prawdziwe oblężenie, a towar znika z wirtualnych półek dosłownie w ciągu chwili. Powodem jest cena, która co prawda w ostatnich miesiącach wzrosła o kilkaset złotych, ale na tle surowca dostępnego na składzie dalej jest bardzo atrakcyjna.
Nikt nie powiedział, że węgiel, albo jakikolwiek surowiec jest lub będzie za darmo. Chociaż widzę, że jakieś przekonanie, z jakiegoś powodu, zrodziło się
- stwierdziła szefowa resortu klimatu i środowiska.
- Ten węgiel, który jest w dobrej cenie, to jest węgiel z krajowego wydobycia, ale oczywiście on nie jest w takiej ilości, że wystarczy dla wszystkich i tego nie obiecywaliśmy, obiecać nie możemy – dodała.
Przedstawicielka rządu wyjaśniła też, co powinni robić Polacy. - To, do czego zachęcamy, to do zakupów [węgla - red.] na raty. Nawet w takiej trosce o sąsiada. Widzimy te duże kolejki pod kopalniami. One wynikają z tego, że po pierwsze z tego, że każdy chce kupić węgiel z wydobycia krajowego, co oczywiście rozumiemy, ale też chce się zabezpieczyć na tą, a jeszcze często na kolejną zimę. To też są zrozumiałe zachowania, natomiast to, co na pewno deklarujemy, to że ten węgiel jest, ale jego cena ze względu na import w Polsce i innych państwach europejskich jest wysoka - powiedziała Anna Moskwa.
Ostatnią decyzją, którą ogłosił rząd w sprawie węgla, jest importu surowca z Ukrainy. - Mówimy o 100 tysiącach ton we wrześniu, które są teraz niezwykle potrzebne naszym partnerom - napisał w mediach społecznościowych szef ukraińskiego rządu.