Agencja Reuters podaje, że kobieta mająca przedmiot przypominający broń wraz z grupą aktywistów wzięła w środę zakładników w oddziale jednego z banków w Bejrucie. Następnie uciekła z gotówką w wysokości 13 tys. dolarów. Pieniądze pochodziły z jej własnego konta.
Kobieta potwierdziła w rozmowie z lokalną stacją telewizyjną, że broń była atrapą, a pieniądze były potrzebne na leczenie siostry cierpiącej na nowotwór. Zaznaczyła, że dwa dni przed "napadem" próbowała uzyskać pomoc u dyrektora oddziału.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Nie mam już nic do stracenia, doszłam do ściany - stwierdziła. Bank obiecał pomoc, poprosił o przesłanie dokumentacji.
W innym mieście - Aley - do oddziału banku wszedł uzbrojony mężczyzna i także uzyskał część swoich pieniędzy, zanim oddał się w ręce służb. Do podobnego incydentu doszło również w ubiegłym miesiącu.
"W październiku 2019 r. bank centralny ograniczył możliwość wypłaty dolarów amerykańskich, które są powiązane z libańskim funtem sztywnym kursem" - przypominał w ubiegłorocznym tekście Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
"Ponieważ w Libanie wiele wynagrodzeń wypłacanych było w dolarach, ich niedobór doprowadził do gwałtownego spadku wartości funta na czarnym rynku" - wskazywano.