Pracownik portu w Świnoujściu nagrał, jak wygląda przywieziony z Indonezji węgiel. Okazuje się, że bez problemu można go zgnieść w dłoni. Jakość surowca skomentował Grzegorz Onichimowski, były prezes Towarowej Giełdy Energii, ekspert rynku energii Instytutu Obywatelskiego. - Jest to produkt o dużej zawartości flotu i mułu węglowego - przekazał Onichimowski, cytowany przez Wirtualną Polskę.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Węgiel, który został dostarczony do Świnoujścia, klei się, jest wilgotny i bardzo łatwo uformować z niego dowolną bryłę. Nagranie przedstawiające produkt opublikował na Twitterze Grzegorz Onichimowski. "Tak, jak widzimy na filmie, ma ciekawą cechę - jeśli wilgotny flot zrzucimy na hałdę, to po kilku dniach tak się sklei, że można ulepić z niego dowolną bryłę" - opisał.
Palenie mułem i flotem jest zabronione w Polsce już od pięciu lat "ze względu na dużą emisję pyłów PM10 i PM2.5 w trakcie spalania oraz uwalnianie się dużych dawek metali ciężkich" - przekazuje naukowiec. Przypomnijmy, że do Polski ma trafić ponad 5 mln ton węgla z Australii, Kolumbii, Indonezji czy RPA.
Może to oznaczać, że podczas importu węgla do Polski nie są przestrzegane certyfikaty jakościowe - ten natomiast powinien zostać sprawdzony jeszcze przed załadunkiem węgla na statek transportowy. Certyfikat powinien też wystawić uprawniony do tego audytor - przekazuje Grzegorz Onichimowski. Jeśli procedury nie będą respektowane, to do Polski będą trafiać towary, które nie spełniają określonych norm.
- Z węgla, który przypływa statkami, po przesianiu w porcie uzyskamy około 10-15 proc. węgla opałowego jak groszek, orzech czy kostka. To jest to, czego aktualnie brakuje gospodarstwom domowym. Problemem będzie ostatnia część. To węgiel, za który płacimy grube pieniądze, drożej niż w polskich kopalniach. Ta część będzie musiała pójść w kominy państwowej energetyki. Zapłacimy za to podwyżką cen energii - przekazuje w rozmowie z Wirtualną Polską Grzegorz Onichimowski.