Inflacja w Polsce wyniosła w sierpniu 16,1 proc. rok do roku - poinformował w czwartek Główny Urząd Statystyczny. Potwierdził tym samym szybki szacunek sprzed dwóch tygodni. Inflacja znacząco wpłynęła także na cenę pieczywa, które według danych aplikacji PanParagon wzrosły o w ciągu ostatnich trzech lat średnio o 44 proc.
Zwykły pszenno-żytni chleb zdrożał najbardziej. W sierpniu 2020 roku kilogram takiego chleba kosztował średnio 5,71 z. W roku bieżącym ta cena wzrosła już do 9,59 zł - przytacza dane portal Wiadomoscihandlowe.pl.
W sierpniu Henryk Kowalczyk został zapytany, czy cena chleba w Polsce osiągnie 10 zł za bochenek. Stwierdził wtedy, że chleb zdrożał przez koszty energii, zboża i mąki, a spekulacje na temat dalszych podwyżek to jedynie "sianie paniki". - Ceny energii są tutaj niestety dość znaczącym kosztem, ale o 10 zł to nie powinniśmy mówić, chociaż nigdy nie wiadomo, jaka będzie sytuacja gazu - mówił.
Zdecydowanie zdrożał także chleb razowy. Za 1 kg płacimy więcej o 3,21 zł niż w 2020. Podobnie jak za chleb orkiszowy, który jest średnio droższy o 2,31 zł oraz chleb wiejski, który zdrożał o 1,68 zł. Więcej kosztuje nawet chleb tostowy - o 1,88 zł - przytaczają dane Wiadomościhandlowe.pl.
Z kolei bagietka oraz kajzerka zdrożały zdecydowanie mnie. Kolejno o 41 i o 8 groszy. - Nasze badanie nie pozostawia żadnych wątpliwości. Za chleb w tym roku przyszło nam słono zapłacić - mówi Antonina Grzelak z aplikacji PanParagon, cytowana przez Wiadomości Handlowe.
Producenci znaleźli sposób, jak sprawić, by klienci sądzili, że chleb wcale nie jest droższy. Najczęściej stosuje się tzw. shrinkflację (od ang. shrink - kurczyć) lub skimpflację (od ang. skimp - skąpić). Polegają one na zmniejszeniu opakowania jednostkowego przy utrzymaniu tej samej ceny (np. sok 1 l zmienia opakowanie na 900 ml przy zachowaniu tej samej ceny, czy kostka masła 200 g zmienia wagę na 180 g) lub zastąpieniu najdroższych składników produktu tańszymi zamiennikami.
- Zamieniane są polepszacze na "silniejsze", których nazwy robocze używane przez technologów są podawane z charakterystyką określającą ich działanie, np. DD - dobrze dmucha. Co to oznacza? Otrzymujemy finalnie pieczywo, np. chleb lub bułki o mniejszej gramaturze, a o większej objętości - tłumaczy portalowi dlahandlu.pl ekspert branży piekarskiej Andrzej Piętka z Akademii Wypieków. Jak wyjaśniał, już teraz pieczywo w sklepach zaczyna być sprzedawane z mniejszą gramaturą. Według niego wyroby piekarskie sprzedawane w sklepach ważą mniej niż tradycyjne bochenki i bułki.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Rosnące ceny chleba to jednak niejedyny problem, który może nam grozić. Zwiększenie cen produktów w sklepach wynika z bowiem z wyższych kosztów produkcji (co dotyka także pieczywa). Jak się jednak okazuje, cena pieczywa w Polsce nie odzwierciedla jeszcze w pełni tego, jak wzrosły koszty jego wytworzenia.
- Czy zatem możemy oczekiwać dalszych wzrostów? W ciągu następnych kilku miesięcy takiego kierunku zmiany cen pieczywa można się spodziewać - tłumaczył dla Gazety.pl Waldemar Raczkiewicz, ekspert z ING Banku Śląskiego.
Z kolei Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa w rozmowie z portalem spożywczym przyznał, że "scenariusz, w których chleba zabraknie, jest możliwy".
- Zgodnie z deklaracjami naszego rządu, żywności nam nie zabraknie, ponieważ pod kątem surowców Polska jest samowystarczalna. Jak jednak branża spożywcza ma ją wyprodukować, skoro grożą nam braki w dostępie do prądu czy gazu? Jeśli staną piece, nie będzie produkcji, a co za tym idzie, zabraknie podstawowego produktu, jakim jest pieczywo. Większość zakładów z sektora spożywczego dotyka dokładnie ten sam problem. Jeśli branża nie będzie miała zapewnionej ciągłości dostaw energii, to na półkach sklepowych zrobi się pusto - tłumaczy.