"Pod polską banderą, ale udziałowcami są rosyjskie firmy". Statki wciąż kursują między Elblągiem a Rosją

Decyzja o przekopie Mierzei Wiślanej, krytykowana ze względów ekonomicznych i środowiskowych, miała pomóc Polsce uniezależnić się od Rosji. Tymczasem politycy i dziennikarze zauważają, że na trasie pomiędzy Elblągiem i Kaliningradem wciąż krążą barki. "Są pod polską banderą, ale jedynymi udziałowcami są rosyjskie firmy" - zwraca uwagę Michał Szczerba z PO.

Port w Elblągu, nie czekając na ogólną decyzję Unii Europejskiej, już na początku marca podjął decyzję o nieprzyjmowaniu rosyjskich statków. Operatorzy odmówili obsługi statków przypływających z Federacji Rosyjskiej, przez co jednostki te musiały zawracać. - W elbląskim porcie obsługiwane są jednostki wyłącznie pod polską flagą i ładunki, które nie są kupowane w Rosji - zapewniał w marcu Arkadiusz Zgliński, dyrektor spółki Zarząd Portu Morskiego Elbląg.

Jeszcze w maju elbląska "Gazeta Wyborcza" informowała, że sankcje mocno uderzyły w port. Jak czytamy w materiale Pawła Wojciechowskiego, wcześniej "aż 96 proc. wymiany towarowej odbywało się z portami w Kaliningradzie". Autor zauważał, że jedynymi kursującymi do i z niego jednostkami były barki z torfem.

- Codziennie dostajemy po kilka telefonów z pytaniami, czy możemy eksportować do Federacji Rosyjskiej. I trudno się temu dziwić, bo wiele biznesów stanęło pod ścianą. Port, aby utrzymać się na rynku, musi teraz mocno dywersyfikować swoją działalność - mówił Zgliński w rozmowie z "GW".

Zobacz wideo Thun o przekopie Mierzei: Z takimi projektami nigdy nie trzeba się godzić

Morawiecki o zrzucaniu zależności od Rosji. Dziennikarz pyta o barki

W sobotę 17 września otwarto kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej. Politycy obozu rządzącego, którzy przemawiali podczas uroczystości, podkreślali, że da on Polsce możliwość uniezależnienia się od Rosji. - Ta inwestycja otwiera nowe szanse dla całego kilkudziesięciokilometrowego odcinka polskiego wybrzeża, które było uzależnione od Rosji. My dziś tę zależność zrzucamy - powiedział Mateusz Morawiecki.

Warto jednocześnie dodać, że obecnie port nie obsługuje większych jednostek. Jak informuje money.pl, "pełne pogłębienie rzeki Elbląg pozwoli tamtejszemu portowi obsługiwać jednostki, które mogą transportować od 5 tys. do nawet 8 tys. ton. Obecnie - ze względu na możliwe maksymalnie zanurzenie do 2 m - do terminali zawijają barki z ładownością do 1 tys. lub 1,5 tys. ton".

Politycy opozycji i dziennikarze zauważają jednak, że barki nadal kursują na trasie do i z Kaliningradu (należy jednak zaznaczyć, że wszystkie pływają pod polską flagą). 

"Z portu w Elblągu wypływa właśnie barka Krystyna. Nie, nie płynie w stronę kanału na Mierzei. Przekop nie jest jej potrzebny. Krystyna płynie do rosyjskiego Kaliningradu. Jak co tydzień" - napisał dziennikarz WP.pl Szymon Jadczak. Z kolei, według jego doniesień, z Kaliningradu do Elbląga przypłynęła pusta barka Atlant1. 

W sprawie wypowiedział się również poseł Michał Szczerba z PO. "Statek z Kaliningradu wpłynął ponad trzy godziny temu do Elbląga. Jest pod polską banderą, ale jedynymi udziałowcami są dwie rosyjskie firmy. Chyba nie tak to miało wyglądać?" - napisał po południu na Twitterze, zamieszczając link do strony, która pozwala śledzić trasę jednostek.

Z pytaniem o barki kursujące na trasie pomiędzy Polską a Kaliningradem oraz ich ładunek zwróciliśmy się do portu w Elblągu. Czekamy na odpowiedź.

Rosja na trzecim miejscu pod względem importu do Polski - najnowsze dane GUS

Przypomnijmy, że mimo szumnych wypowiedzi polityków obozu rządzącego na temat odcinania się od Rosji, proces ten nie przebiega szybko. Jak wynika z najnowszych danych GUS opublikowanych 15 września w okresie od początku tego roku do końca lipca import z Rosji do Polski wyniósł 53,1 mld zł. W tym czasie Rosja pozostawała trzecim największym partnerem Polski pod względem wartości importu, za Niemcami (gdzie kupiliśmy towarów za 247 mld zł) oraz Chinami (195,8 mld zł).

Z kolei z danych, które urząd przedstawił w czerwcu, wynikało, że do kwietnia 2022 roku zakupiliśmy z Rosji towarów za 38,9 mld zł (dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku). Tylko w marcu i kwietniu, tuż po napaści na Ukrainę, wartość importu wyniosła 21,7 mld zł. Z bieżących danych wynika, że nasze zakupy na wschodnie nie są już tak imponujące. Od maja do lipca dokonaliśmy bowiem w Federacji Rosyjskiej zakupów na kwotę zaledwie 14,2 mld złotych. W dużej mierze za spadek ten odpowiedzialne są embarga nakładane na Rosję - przede wszystkim na eksportowane przez nią paliwa (embargo na rosyjski węgiel obowiązuje w Polsce od połowy kwietnia).

Więcej o: