Widmo kryzysu energetycznego jest coraz poważniejsze. Kolejne miasta mówią o tym, że nie stać ich na zakup energii. Wrocław przedstawił już nawet plan ograniczania zużycia prądu. Wysokie ceny energii uderzą jednak też w zwykłych obywateli.
Na rachunku za prąd widnieje długa liczba opłat. Jak mówił w "Studiu Biznes" Bartłomiej Derski, z części z nich moglibyśmy zrezygnować, ale to wymaga rządowych ruchów. Wiele pozycji jest niezrozumiała dla przeciętnego obywatela, a to może narażać nas na niepotrzebne koszta. Na przykład na opłatę handlową, tłumaczy Derski. A czym jest ta opłata? - Oznacza, że zdecydowaliśmy się na jakiś produkt, z jakimś dodatkiem: mechanikiem, ochroną internetową, czy elektrykiem, najczęściej z jakimś ubezpieczeniem.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Z takiej opłaty, jak się okazuje, można zrezygnować. W jaki sposób? Czym są inne opłaty na rachunku za prąd i czemu służą? To Bartłomiej Derski tłumaczy w poniższym wideo:
Bartłomiej Derski mówię, że wszystko zależy od zużycia prądu. Jeśli zmieścimy się w 2 tys. kWh rocznego zużycia, rachunki nie powinny się specjalnie zmienić. Przykładowy omawiany rachunek wynosił 286 zł za prąd za miesiąc. Derski tłumaczy, że przeciętny mieszkaniec bloku, który nie korzysta z klimatyzacji, czy pralko-suszarki powinien spokojnie zmieścić się w 1,5 tys. kWh. Przekroczenie tej kwoty oznacza, że za każdą kilowatogodzinę, zapłacimy więcej o dodatkową złotówkę względem rachunków z bieżącego roku.
Możliwe jednak, że wzrośnie opłata dystrybucyjna. Derski spodziewa się tego, mimo zapewnień premiera, że podwyżki tej opłaty akurat nie będzie. Więcej na ten temat w wideo: