Waloryzacja emerytury idzie na rekord. Najniższa emerytura dogania średnią

W przyszłym roku ma wrócić kwotowo-procentowa waloryzacja. Emerytury wzrosną co najmniej o 250 zł. Dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji w wypowiedzi dla "Rz" zauważa, że dzięki waloryzacji kwotowej dystans między najniższą a średnią emeryturą w ostatniej dekadzie znacząco się zmniejszył. Podkreśla też wymiary polityczny takiej decyzji.

W poniedziałek wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed zapowiedział, że rząd rozważy wprowadzenie w 2023 roku waloryzacji kwotowo-procentowej. Tego samego dnia pojawił się projekt ustawy, z którego wynika, że emerytury wzrosną o 13,8 proc., a gwarantowana kwota podwyżki wyniesie 250 zł. 

Zobacz wideo 14. emerytura zostanie na stałe? Pytamy wiceministra finansów

Najniższa emerytura zmniejsza dystans do średniego świadczenia

Wysoka kwota waloryzacji wynika z wciąż przyśpieszającej inflacji. We wrześniu wyniosła 17,2 proc. - wynika z szybkiego szacunku GUS. Podwyżka emerytur będzie duża, ale nie jest to zasługa rządu, a przepisów. Wskaźnik waloryzacji jest zależny bowiem od dwóch czynników. Pierwszy to inflacja w gospodarstwach emeryckich, czyli podwyżka cen towarów, które kupują emeryci. Ponadto emerytury muszą wzrosnąć o nie mniej niż 20 proc. realnego wzrostu płac, czyli podwyżek pracowników. Dlatego ostateczną kwotę waloryzacji poznamy na przełomie stycznia i lutego. 

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl.

Waloryzacja kwotowa, czyli podwyżka o 250 zł, będzie dotyczyć wszystkich, którzy otrzymują do 1812 zł emerytury. Wprowadzenie tego rozwiązania pozwoliło w ostatnich latach zmniejszyć dystans między najniższą emeryturą a średnią, tłumaczy w "Rz" dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji. W 2013 roku minimalna emerytura stanowiła 60 proc. przeciętnego świadczenia. 

Gdyby nie gwarancje kwotowe, po dekadzie ta różnica byłaby identyczna, jednak w rzeczywistości stopniała ona do 46 proc.

- wskazuje dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW.

Jak dalej pisze "Rz", jest to kolejny czynnik demotywujący do opłacania wyższych składek oraz coraz dłuższej pracy. A to twardy orzech do zgryzienia dla rządu i ZUS. Urzędnicy i eksperci powtarzają bowiem, że stopa zastąpienia będzie spadać, a świadczenie można podnieść głównie przez dłuższą pracę po osiągnięciu wieku emerytalnego. Prezeska ZUS prof. Gertruda Uścińska wylicza, że każdy dodatkowy rok pracy to nawet 15 proc. większe świadczenie. 

Waloryzacja kwotowa to zagrywka polityczna?

Dr Lasocki wskazuje też na wymiar polityczny wprowadzenia waloryzacji kwotowej. Rządzący nie wpisali bowiem do budżetu 13. i 14. emerytury, które niemal na pewno zostaną wypłacone. A podwyżka emerytury o co najmniej 250 zł przypada na rok wyborów parlamentarnych. 

Ponadto w ostatnich trzech latach nie skorzystano z możliwości takiej waloryzacji świadczeń, chociaż w 2019 roku PiS przed wyborami obiecywał wprowadzenie kwotowo-procentowej waloryzacji rent i emerytur na stałe. W programie partii napisano wówczas, że co roku emerytury wzrosną nie mniej niż o 70 zł. Obietnica ta została dotrzymana tylko raz, w marcu 2019 roku, jeszcze przed wyborami. Rok później emerytury miały wzrosnąć minimalnie już tylko o 50 zł, ale waloryzacja procentowa okazała się korzystniejsza i najmniejsze świadczenie wzrosło o 50,88 zł. 

Więcej o: