Inflacja i wysokie ceny sprawiają, że coraz więcej Polaków poważnie myśli o wdrożeniu oszczędności. Politycy nie ustają w wysiłkach, by podpowiedzieć im, w jaki sposób nie tracić pieniędzy. Najnowszym pomysłem podzielił się Henryk Kowalczyk, wicepremier i minister rolnictwa. Chodzi o marnowanie żywności.
- Jeśli kupuję chleb, to świeży zamrażam i wyciągam tylko tyle, ile zjem na śniadanie czy na kolację. Jak nie zamrażałem, to po dwóch dniach był wyrzucany - mówił polityk na antenie Radia Zet.
Szef resortu rolnictwa zaapelował też, by rozważnie podchodzić do zakupów. - Jeśli już wrzucamy coś do koszyka, to powinniśmy mieć perspektywę spożycia tego, przechowania w odpowiednich warunkach, żeby potem nie wyrzucać - stwierdził.
Polityk wyraził też obawy przed dalszymi wzrostami cen. - Teraz obawiamy się, żeby nie było wzrostu cen energii w zakładach przetwórczych, typu piekarnia - powiedział.
Rady ministra dotyczące zakupu i przechowywania chleba nie biorą się znikąd. Jest to bowiem jeden z tych produktów, który w ostatnim czasie zdrożały najbardziej. Zwykły pszenno-żytni chleb zdrożał najbardziej. W sierpniu 2020 roku kilogram takiego chleba kosztował średnio 5,71 z. W roku bieżącym ta cena wzrosła już do 9,59 zł - przytacza dane portal Wiadomoscihandlowe.pl.
Z danych portalu dlahandlu.pl wynika zaś, że aktualna cena jest niemal najwyższą w tym roku - minimum osiągnięte zostało bowiem w lutym, gdy cena wynosiła wówczas 3,7 zł. I od tego czasu cena pieczywa rośnie.
- Czy zatem możemy oczekiwać dalszych wzrostów? W ciągu następnych kilku miesięcy takiego kierunku zmiany cen pieczywa można się spodziewać - tłumaczył dla Gazety.pl Waldemar Raczkiewicz, ekspert z ING Banku Śląskiego.
Wzrosty cen odczuwają też mieszkańcy innych europejskich krajów. Według Europejskiego Urzędu Statystycznego Eurostat od sierpnia 2021 roku do sierpnia br. cena chleba w UE wzrosła średnio o 18 procent. Najmocniej (o 66 proc.) podrożał na Węgrzech.