W Radzie Polityki Pieniężnej jest dwoje (przynajmniej) członków, którzy krytykują realia pracy w RPP, mocno też nie zgadzają się z jej decyzjami i komunikatami. Na tyle, że postanowili otwarcie o tym mówić. To prof. Joanna Tyrowicz, która w minioną niedzielę opublikowała "własną" wersję komunikatu po posiedzeniu Rady, a potem udzieliła wywiadu w Gazeta.pl, w którym tłumaczyła swój krok, mówiąc o sobie jako o kimś, kto "merytorycznie nie może się pogodzić z tym, co się dzieje". Drugim członkiem RPP, który ostatnio dużo publicznie się wypowiada o warunkach pracy w Radzie, i to w niezbyt pozytywnym tonie, jest Przemysław Litwiniuk.
Oboje są tzw. senackimi członkami RPP, to Senat - opozycyjny wobec rządu PiS - powołał ich do pełnienia tej funkcji (w Radzie zasiada dziewięć osób, po trzy nominowane przez Sejm, Senat i Prezydenta). Swoimi wypowiedziami mocno podpadli przede wszystkim prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu (bierze udział w posiedzeniach RPP jako przewodniczący, choć formalnie nie jest jej członkiem).
We wtorek, już po porannej rozmowie prof. Tyrowicz w Gazeta.pl, NBP opublikował oświadczenie, pod którym podpisał się Adam Glapiński wraz z czwórką członków RPP (Wiesławem Janczykiem, Cezarym Kochalskim, Ireneuszem Dąbrowskim i Henrykiem Wnorowskim). W oświadczeniu tym napisali, że "w związku z ostatnimi wypowiedziami publicznymi i opublikowanymi tekstami niektórych członków RPP" uznają za zasadne "rozważenie skierowania w tej sprawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa". Nie podano tam nazwisk owych "niektórych członków", ale można się domyślać, o kogo chodzi.
Kolejny wpis pojawił się tego samego dnia późnym wieczorem na profilu biura prasowego banku na Twitterze. Tym razem dotyczył "możliwości wejścia do NBP, spotkań z pracownikami, oraz wykonywania połączeń telefonicznych" - ze strony Tyrowicz i Litwiniuka pojawiły się m.in. zastrzeżenia dotyczące utrudniania takich czynności. Według NBP kontrola żadnych uchybień nie wykazała. '
W środę po południu NBP znów opublikował komunikat, oznaczając go jako "ważny". Wylicza w nim m.in., ile materiałów dziennikarskich powstało na temat ostatnich wypowiedzi wspomnianych członków RPP (i tutaj nie padają wprost nazwiska). Pokusił się nawet o oszacowanie, do ilu Polaków dotarły te treści.
W przeciągu niecałego tygodnia (7–12.10.2022) pojawiły się 132 materiały w prasie, telewizji i radiu, nawiązujące do wypowiedzi dwóch z dziesięciu członków Rady Polityki Pieniężnej. Temat był tak intensywnie komentowany w mediach, że zapoznał się z nim więcej niż co drugi Polak
- czytamy w komunikacie. Dalej bank ostrzega, że może to mieć negatywne konsekwencje dla stabilności całego systemu finansowego.
Przy tak dużej sile medialnej, główny przekaz większości Rady nie ma szansy przebicia, a decyzje rynkowe zapadać mogą na bazie informacji pod którymi nie podpisuje się ani większość RPP, ani NBP. To jest wyjątkowe zaburzenie komunikacji – działania zniekształcające obraz rzeczywistości w stylu, który nie ma nic wspólnego ze standardami, do jakich dotąd byliśmy przyzwyczajeni
- stwierdza bank. Kolejny raz też przywoływana jest wysokość pensji członków RPP (37 tys. miesięcznie - ten wątek zaczął pojawiać się w narracji od ostatniej konferencji prezesa Glapińskiego po posiedzeniu Rady) i zarzuty nieprawdy. "Na kłamstwach nie uda się budować niczego konstruktywnego" - pisze NBP.
Debata zeszła na to, czy drzwi się da otworzyć, czy działa telefon, czy da się dobrze zjeść i dostać zwrot za benzynę – do tego codzienne wywiady i wpisy w mediach społecznościowych. Setki analiz dostarczonych z NBP, opracowywanych przez wybitnych ekonomistów, pozostają nietknięte. Płacone są bardzo wysokie wynagrodzenia (ponad 37 tys. PLN miesięcznie) za studiowanie analiz i walkę z inflacją, tymczasem lepiej się pokłócić z większością tłumacząc, że nie można czytać analiz, bo ktoś blokuje klamki i nie odbiera telefonów, jak potrzebne są objaśnienia?
- czytamy w komunikacie.
Konflikt, który idzie już niemal na noże, narasta od dłuższego czasu. O problemach i niezadowoleniu części członków Rady donosiło już ponad rok temu radio RMF FM, pisząc o zarzutach "autorytaryzmu" wobec prezesa Adama Glapińskiego. Skonfliktowana Rada Polityki Pieniężnej nie sprzyja wizerunkowi tak ważnej instytucji, jaką jest polski bank centralny. Pisze o tym szczegółowo Mikołaj Fidziński w poniższym tekście:
A NBP do szacunków doszło tymczasem kolejne wystąpienie Przemysława Litwiniuka. W TVN24 odniósł się do komunikatów publikowanych przez bank, mówiąc, że "osoba, która konstruuje te komunikaty, albo nie zna prawdy, albo znając ją, głosi kłamstwa opinii publicznej, a na to nie można się zgodzić". Dodał, że jeśli "nie dojdzie do refleksji", zaskarży do sądu część uchwał RPP.